Kolejny miesiąc i kolejna pozytywna porcja danych z amerykańskiego rynku pracy, niemniej tym razem okraszona wisienką w postaci informacji dotyczącej dynamiki płac, co nie miało miejsca w ubiegłym miesiącu. Liczba zatrudnionych poza rolnictwem zwiększyła się o 215 tys., w tym 195 tys. pochodzi ze stricte sektora prywatnego, nie ma wątpliwości to bardzo przyzwoity wynik. Ponad otrzymaliśmy rewizję w górę dwóch ostatnich publikacji. Stopa bezrobocia z kolei nieco wzrosła z 4,9% do 5%, co nie jest jednak pierwszorzędną informacją. Z drugiej jednak strony w obliczu rewizji w dół prognoz FED sprawia to, iż magiczna stopa NAIRU znajduje się nieco dalej od celu.
Zobacz także: Inwestuj bez ryzyka. Otwórz konto i odbierz 30$ na start
Nie panikujemy jednak, zmiana ta jest mało znacząca, dużo ważniejsze dane nadeszły w kwestii płac. Te w ujęciu miesięcznym wzrosły o 0,3%, zaś w ujęciu rocznym o 2,3%, pokonując w obydwu przypadkach rynkowe oczekiwania. Dlaczego dane te są tak ważne? Po pierwsze zwracają na nie uwagę członkowie FED z przewodniczącą na czele. Po drugie, co bardziej interesujące z ekonomicznego punktu widzenia wyższe płace powinny być efektem zmniejszającego się zastoju na rynku pracy tj. coraz mniejszej liczby osób niepracujących i chcących podjąć zatrudnienie. W takich warunkach naturalną koleją rzeczy powinien być wzrost cen pracy, czyli płac, tak jak w przypadku każdego innego towaru.
Z kolei rosnące płace mają za zadanie pchnąć ceny w całej gospodarce poprzez mechanizm rosnącej produktywności i goniącej jej siły nabywczej konsumentów. Właśnie między innymi temat produktywności poruszałem przy okazji ostatniej analizy cyklu monetarnego w USA. Stąd tak ważne jest pojawienie się rosnących płac w gospodarce, co skutkowałoby rosnącym popytem wewnętrznym poprzez wzrost siły nabywczej i ostatecznie mogłoby skutkować wzrostem inflacji. Poza tym wyższe płace mogłyby przekonać członków FED do trwałości ostatniego odbicia inflacji bazowej.
Przyglądając się z kolei szczegółowo danym możemy wychwycić kilka istotnych zmian. Przede wszystkim jeden duży plus, jakim jest znaczny przyrost zatrudnienia w sektorze budowlanym. Jest to o tyle ciekawe, że odczyt ten jest również znacząco wyższy w ujęciu rocznym, na co wpływ może mieć po części pogoda.
Zobacz także: Inwestorzy wciąż oczekują luzowania polityki ze strony BoJ
Duży i dość nieoczekiwany minus otrzymaliśmy w przypadku przemysłu, kolejny, jeszcze większy spadek zatrudnienia, na co bynajmniej nie wskazywały indeksy aktywności gospodarczej FED. Niemniej jednak wpływ lepszych nastrojów być może ujrzymy dopiero w przyszłym miesiącu, oczywiście pod warunkiem, że odbicie we wskaźnikach regionalnych nie było jedynie wypadkiem przy pracy. Na minus również handel detaliczny, choć w tym przypadku w ujęciu rocznym widzimy, że tendencja była jeszcze bardziej spadkowa, stąd nie jest to tak słaba figura jak mogłaby wyglądać analizując tylko ujęcie miesięczne.
Zobacz także: Czy kanadyjski budżet wesprze CAD?
Inną ważną informacją, która potwierdza zmniejszający się zastój na rynku pracy jest liczba osób nie będących w sile roboczej, a chcących pracować. Im mniejsza liczba takich osób, tym presja na wzrost płac powinna być większa. Jak widać na wykresie poniżej od początku roku notujemy w tym względzie spadki, znajdując się już blisko ostatnich minimów z listopada 2015.
Poza tym zaobserwować możemy ciekawą zależność w ostatnim czasie. Mianowicie od początku 2015 roku, kiedy to linia na powyższym wykresie mocno spadała dynamika płac równie silnie rosła, w ujęciu rocznym z 1,7% do 2,5%. To tylko potwierdza moje wcześniejsze słowa. Zatem w kolejnych miesiącach wykres ten powinien być jednym z ciekawszych do śledzenia w kontekście wzrostu płac, a co za tym idzie perspektywy podwyżki stóp przez FED.
Podsumowując dzisiejszą publikację możemy powiedzieć, że nie otrzymaliśmy niczego, czego nie moglibyśmy się spodziewać, z wyjątkiem płac. Ta figura zdecydowanie zaskoczyła na plus i choć nie jest to jakiś wielki skok usunęło to niepewność w kwestii możliwości dalszych wzrostów płac w przyszłości. Niezmiernie ciekawie zapowiadają się zatem najbliższe komentarze członków FED oraz kolejne publikacje, które być może pokażą skok na długo niewidziany pułap ponad 2,5% r/r.
Zobacz także: Ceny kukurydzy na deskach po raporcie USDA
Technicznie na parach z USD, które ostatnio analizowałem pod kątem rynku stopy procentowej zdaje się realizować ówczesny scenariusz. Warto również spojrzeć na NZDUSD, który choć nie był ostatnio analizowany w ramach rynku FRA to wykazuje dużą dywergencję właśnie w tym kontekście. Obecnie z punktu widzenia rynkowych stóp kurs kiwi winien znajdować się nawet w okolicy 0,65. Poza tym od trony technicznej dzisiaj mamy piękne potwierdzenie (do tej pory) wczorajszej doji, a na wykresie tygodniowym obecnie znajdujemy się pod strefą podażową. Tym samym zamknięcie obecnego tygodnia powinno być kluczowe w kontekście dalszych ruchów na NZDUSD.
Wiele będzie zależało jeszcze od publikowanego później raportu ISM dla przemysłu, który w korelacji do NFP powinien pokazać przyzwoity wzrost. Gdyby scenariusz ten zmaterializował się wówczas spadki na NU mogłyby być kontynuowane.
Zobacz także: Nowozelandzki rynek pracy. Różana przyszłość dla NZD?
Wyraźną podaż obserwujemy także na rynku głównej pary walutowej. Obecnie para znajduje się na niezmienionym poziomie w ujęciu dziennym, wymazując wcześniejsze wzrosty. Z kolei na interwale H1 mamy już teraz uformowaną strukturę objęcia bessy, a na H4 rysuje się gwiazda wieczorna. Biorąc pod uwagę bliskość kluczowej strefy podażowej w okolicy 1,15 można przypuszczać, że przed nami większe spadki. Dopóki 1,15 nie zostanie przełamany dopóty wciąż scenariuszem bazowym zdaje się być odwrót trwającego trendu. Z pewnością dzisiejszy raport powinien temu służyć.
Na rynkowych stawkach dla dolara nie mamy jednak jakiegoś dzikiego ruchu, choć wzrosty są zauważalne. Wzdłuż całej krzywej FRA dolarowe stopy pną się w górę o 2-3 punkty bazowe. Tym samym spread dla EURUSD i NZDUSD (oraz innych par z USD) przesuwa się w kierunku aprecjacji USD. Należy również nadmienić, że po ostatniej korekcie przestrzeń do wzrostów USD, zwłaszcza w stosunku do walut z Antypodów czy euro wydaje się pokaźna.