Nocny armagedon na funcie szterlingu dał do myślenia. Potężna deprecjacja potwierdziła, że inwestowanie na brytyjskiej walucie w dalszym ciągu jest ogromnie ryzykowne. Z drugiej strony tak szybka i gwałtowna przecena zawsze, prędzej czy później, znajduje stronę kupującą, która zaczyna myśleć, iż “taniej już nie będzie”.
Sprawdź: Inwestuj na najnowszej platformie handlowej dostępnej na rynku!
Wystarczyły dwie minuty chaosu w Azji, by wywołać tąpnięcie funta do minimum sprzed 31 lat. Zdaniem azjatyckich traderów spadek ten zostały wyolbrzymiony dodatkowo przez komputerowe zlecenie sprzedaży wykonywane przez zaprogramowane algorytmy. Deprecjacja funta rzędu 6,1% była najwyższa od czasu referendum w czerwcu (według Bloomberga, wykres tickowy wskazał minimum na 1,1841 na GBPUSD).
Tak duży ruch na rynku walutowym z pewnością nadszarpnął zaufanie wśród uczestników rynku. Oczywiście silna wyprzedaży funta miała również swoje korzenie w ekstremalnie niskiej płynności. Ponadto, inwestorzy pozostawali sceptyczni do GBPUSD, mając na uwadze oczekiwania dotyczące korzystnego raportu z rynku pracy USA.
Pobierz: Raport fundamentalny dla rynku pszenicy!
Zniżka na szterlingu nie trwała jednak długo, tak szybko jak spadliśmy, tak szybko powróciliśmy na znacznie wyższe poziomy. Aczkolwiek, wciąż w ujęciu dziennym notowania GBPUSD znajdują się ponad 1% niżej. Traderzy na rynku spekulowali również, że sam ruch został rozpoczęty przez tzw. fat finger, czyli błąd człowieka, który był albo błędem, albo celowym zagraniem nakierowanym na szybki zarobek.
Inni cytowali również komentarze ze strony Financial Times, które wskazywały na wypowiedź prezydenta Francji Hollande’a. Miał on zapewnić, że nie ma szans, by UK wychodząc z UE nie poniosła bolesnych konsekwencji. Z kolei analitycy Westpac twierdzą, że pomimo silnego spadku nie widzieliśmy znaczącego popytu na funty. W związku z całym wydarzeniem zmienność tygodniowych opcji na GBPUSD zwyżkowała do 16,77% – najwyższego poziomu od 14 lipca.
Zobacz także: Przygotuj się na sprzedaż ropy naftowej
Warto podkreślić również, że słowa prezydenta Francji były naprawdę surowe. Hollande wzywał cały blok unijny do twardej walki w negocjacjach z UK. Powiedział, że Brytyjczycy muszą ponieść cenę wyjścia z UE, a negocjacje nie będą przebiegać gładko. Oczywiście same tego typu komentarze nie mogły spowodować tak dużego ruchu, lecz jeśli pewien tick pojawia się w w środowisku ekstremalnie niskiej płynności, wówczas przybiera on kształt kuli śnieżnej.
Czy jednak spadek i osiągnięcie dna w okolicy 1,20 jest już wszystkim, na co stać niedźwiedzie? Należy podkreślić, że często tego rodzaju ruchu są ustanowieniem minimum, aczkolwiek, w przypadku funta mamy ewidentne i jasne ryzyko w postaci przebiegu negocjacji z UE, które jak powiedział Hollande nie będą należały do najprzyjemniejszych. Tak więc, mając na uwadze wciąż znaczącą niepewność i zestawiając ten czynnik z znaczącą już deprecjacją GBP spodziewam się, że okolica poziomu 1,20 może okazać się wszystkim, na co było stać niedźwiedzie na GBPUSD.
Sprawdź: Silny spadek złota. Gdzie szukać końca słabości?
Nie oznacza to rzecz jasna, że poziom ten nie może zostać jeszcze przetestowany, lecz według mnie mocniejsze spadki poniżej tego pułapu są mało prawdopodobne (mając na uwadze także bardzo bierne stanowisko FED w kwestii podwyżek stóp). Krótkoterminowo możemy spodziewać się jednak odreagowania, biorąc pod uwagę wprost przeciwną reakcję na rynku długu.
Jak widać na powyższych wykresach zestawiających rentowności 2 i 10-letnich obligacji UK z kursem GBPUSD tak silna przecena pary walutowej nie jest specjalnie uzasadniona. W obydwu przypadkach rentowności w Wielkiej Brytanii wzrosły w ostatnim czasie, co oznacza, że długu wkrótce może doświadczyć napływu kapitału, przy niższych cenach obligacji oraz przy znacznie niższym kursie GBP, który zwiększa siłę nabywczą zagranicznych inwestorów.