Wpływ polityki na rynek walutowy. Co nas czeka?

wpis w: Bez kategorii | 0

W ostatnim czasie coraz większy wpływ na zmienność na rynku walutowym mają nie publikowane dane makroekonomiczne, ale aspekty stricte polityczne, które niekiedy wydają się pomijane, co nie do końca jest słuszne.

Zobacz także: Inwestuj bez ryzyka. Otwórz konto i odbierz 30$ na start

Na wstępie należy wspomnieć pokrótce od ostatnich wyborach parlamentarnych w Hiszpanii, które jednak nie dały oczekiwanego rezultatu. Przypomnijmy, iż wybory te odbyły się z racji niemożności utworzenia rządu. Niestety, po niedzielnych wyborach należy przypuszczać, że impas ten może być kontynuowany.

Wyniki wyborów parlamentarnych w Hiszpanii, źródło: Bloomberg
Wyniki wyborów parlamentarnych w Hiszpanii, źródło: Bloomberg

Choć zwycięzcą po raz kolejny została partia PP (People’s Party), to w dalszym ciągu nie możemy mówić o większości w 350-osobowym parlamencie. Należy jednak zwróćić uwagę, że liczba uzyskanych mandatów w porównaniu z grudniem wzrosła, co może poniekąd dawać nadzieję na utworzenie koalicji. Niemniej pod tym względem mamy pewien problem.

Naturalnym kandydatem dla PP jest pro-rynkowa partia Ciudadanos, która jednak uzyskała kilka miejsc mniej w porównaniu do wyborów sprzed pół roku. Co to oznacza? Nawet w przypadku połączenia się obydwu partii, do większości w dalszym ciągu brakowało będzie 7 mandatów. Mimo tego, że hiszpańska giełda zyskała na poniedziałkowym otwarciu, zaś rentowności 10-letnich obligacji Hiszpanii spadły po raz pierwsze od lipca2015 poniżej swojego odpowiednika z Włoch, to w dalszym ciągu nie ma pewności, co do utworzenia rządu. Potencjalny jego brak mógłby kreować presję na rynek euro, gdyż oznaczałoby to kolejny impas i konieczności następnych wyborów. Na razie jednak pozostaje nam czekać, co wymyślą hiszpańskie partie.

Zobacz także: Bezowocna polityka monetarna Europejskiego Banku Centralnego

Kolejną niewiadomą, która powinna ograniczać funta są wybory nowego premiera w Wielkiej Brytanii. Po tym, jak David Cameron ogłosił w zeszły piątek, że poda się do dymisji stało się jasnym, że wyścig o fotel szefa rządu czas zacząć. Mimo tego, że sam zainteresowany zapowiedział odejście dopiero za trzy miesiące, to tempo procesu dokonania wyboru jego następcy jest bardzo wysokie.

Wczoraj otrzymaliśmy rozkład w kwestii kolejnych punktów, jakie będą realizowane jeśli chodzi o wybór nowego premiera:

  • od dzisiejszego wieczora do jutra (godziny przedpołudniowe) będzie możliwość składania nominacji na stanowisko szefa rządu,
  • decyzja ta zostanie przedłożona do potwierdzenia w przyszły wtorek przez zarząd partii Konserwatystów,
  • posłowie zdecydują o skróceniu listy kandydatów do dwóch przed przerwą wakacyjną rozpoczynającą się 22 lipca,
  • członkowie partii Konserwatystów (150 tys.) wybiorą następnie nowego premiera do dnia 2 września.

Obecnie wśród typowanych znajdują się Boris Johnson (były mer Londynu i rzecz jasna zagorzały zwolennik Brexitu) oraz Theresa May (obecny minister spraw wewnętrznych). Do tego czasu, czyli przez cały okres wakacyjny z pewnością niepewność będzie brała górę, a aspekty polityczne (również polityka monetarna BoE) staną się głównymi sterownikami dla ruchów na rynku walutowym, odsuwając nieco w cień dane makro. Więcej w kwestii potencjalnych reperkusji po zeszłotygodniowym referendum można przeczytać w ostatnim artykule.

Zobacz także: Monitor rynku surowcowego (27.06.2016)

Kolejnym wydarzeniem, które w najbliższych dniach może ruszać rynkiem walutowym są zaplanowane na sobotę (2 lipca) wybory parlamentarne w Australii. Jeśli chodzi o ten aspekt, to więcej pisałem o nim już kilka tygodni temu, kiedy to wskazywałem, iż dolar australijski ma przed sobą ciężkie tygodnie.

Premierzy Australii, źródło: Bloomberg
Premierzy Australii, źródło: Bloomberg

W chwili obecnej sytuacja wygląda następująca. Pomiędzy obecnym premierem Turnbull’em (koalicja liberalistów i narodowców) a jego konkurentem Shorten’em różnica sondażowa jest naprawdę niewielka. Aktualny szef rządy zapowiada, że jest dobrze przygotowany w kwestii kreowania nowych czynników wzrostu gospodarczego poprzez innowacje oraz wpłynięcia na wzrost popytu ze strony Chin na australijskie usługi takie jak turystyka i edukacja.

Poza tym Turnbull zobowiązuje się do cięć podatków dla firm oraz poprawić system oszczędności emerytalnych. Z kolei Shorten obiecuje więcej wydatków na edukację, zdrowie, czy też usunięcie przywilejów podatków dla właścicieli nieruchomości, które spowodowały, że ich cen mocno wzrosły skutkując tym, że znaczna ich część jest poza zasięgiem mieszkańców Australii.

Zobacz także: Analiza fundamentalna w praktyce – omówienie rynku ropy

Co interesujące w kwestii zobowiązań wyborczych prezentowanych przez Turnbull’a to fakt, że w ostatnim czasie eksport australijskich usług zaczyna przewyższać ten dotyczący rudy metali. Sytuacja ta ma miejsce dokładnie od grudnia ubiegłego roku. Jest to bardzo ważna informacja dla gospodarki Australii, gdyż pokazuje, że przejście z boomu inwestycji górniczych do innych czynników kreujących wzrost staje się powoli faktem.

Eksport usług i rudy metali z Australii, źródło: Bloomberg
Eksport usług i rudy metali z Australii, źródło: Bloomberg

By uzyskać większość w australijskim parlamencie potrzeba jest co najmniej 76 mandatów. Podczas ostatnich wyborów rządząca obecnie koalicja miała duży bufor bezpieczeństwa, zdobywając aż 90 miejsc. Z kolei największa partia opozycyjna (Partia Pracy) otrzymali tylko 55 miejsc. Najnowsze badania opinii publicznej pokazują, że Turnbull prawdopodobnie jednak zwycięży, choć ilość mandatów, z jaką będą rządzić może zostać ograniczona.

W dalszej części nowego miesiąca czekać nas będą również wybory parlamentarne w Japonii. Więcej na temat sytuacji fundamentalnej (także pod kątem politycznym) w ostatnim nagraniu, w którym przedstawiam swoje podejście do wybranych rynków z grupy G10 wraz z analizą techniczną.

0 0 Głosy
Article Rating
Powiadom mnie
guest
0 komentarzy
Opinie w tekście
Pokaż wszystkie komentarze