Na dzisiejszym posiedzeniu banku Anglii z pewnością nie zobaczymy zmian w polityce monetarnej, po tym jak w zeszłym miesiącu wytoczył potężne ścinając stopy procentowej oraz uruchamiając program luzowania ilościowego. Niemniej jednak nie to jest teraz najważniejsze. W ubiegłym tygodniu prezes BoE Mark Carney “spowiadał się” przed Parlamentem tłumacząc, dlaczego jego decyzja była słuszna, broniąc jednocześnie stanowiska banku Anglii.
Sprawdź: Inwestuj na najnowszej platformie handlowe dostępnej na rynku!
Z drugiej strony patrząc na ostatnie dane makro należy myśleć, że póki co Brexit nie wywołał większego zamieszania. O ile ankiety PMI mogły być traktowane nieco z przymrużeniem oka, gdyż nie są to twarde dane, o tyle już późniejsze odczyty produkcji przemysłowej, inflacji (choć tutaj efekt wpływu silniejszego funta może zająć nieco więcej czasu) czy sprzedaży detalicznej wyraźnie podkreślają, że nastroje nie pogorszyły się. Spójrzmy na wstępie na silne odbicie indeksów PMI.
Jak widać, po jednorazowym zanurzeniu się poniżej bariery 50 punktów, która oddziela nam ekspansję od spowolnienia, w sierpniu wszystkie miary bardzo mocno odbiły, włącznie z PMI dla sektora budowlanego, który nie został ujęty na powyższym wykresie.
Z kolei dzisiaj otrzymaliśmy rewelacyjny raport o sprzedaży detalicznej za sierpień, który we wszystkich wskaźnikach pokonał rynkowe oczekiwania, pchając indeks zaskoczenia danymi (odchylenie realnego odczytu od konsensusu) mocno w górę. Co prawda szeroka miara sprzedaży spadła 0,2% m/m, to jednak rynek oczekiwał spadku o 0,4% m/m. Jeszcze większe zaskoczenie nastąpiło po wykluczeniu paliw, gdzie zanotowano spadek tylko o 0,3% m/m przy konsensusie -0,7% m/m. Na domiar dobrego, sprzedaż za lipiec została zrewidowana w górę z 1,4% do 1,9% w ujęciu miesięcznym.
Zobacz: Odbierz profesjonalny pakiet szkoleń HFT Brokers i zacznij tradować!
Banki wciąż pozostają sceptycznie nastawione do tego typu publikacji. Capital Economics w nocie po danych o sprzedaży napisał:
Pomimo sierpniowego spadku wydatki konsumentów wciąż pozostają pełne energii, choć pewne spowolnienie może pojawić się w kolejnych kilku kwartałach. Tym samym niskie stopy procentowe i prawdopodobne wsparcie fiskalne na jesieni powinny pomóc rekompensować niekorzystne efekty.
Analitycy ING również mają ambiwalentne odczucia pisząc:
Po wczorajszym przyzwoitym raporcie z rynku pracy, dzisiejsze dane zapewniają nam dalsze dowody tego, że brytyjska gospodarka bardzo dobrze znosi krótkoterminowe efekty wyniku referendum. Niemniej wciąż obawiamy się, że gospodarka spowolni, biorąc pod uwagę oznaki ze strony przedsiębiorstw wskazujące na gwałtowne pogorszenie w zatrudnieniu i spadek co do zamiarów inwestycji. Ponadto musimy dalej poczekać, by zobaczyć, czy intensyfikacja debat nt. Brexitu poprzedzająca zainicjowanie artykułu 50 Traktatu Lizbońskiego zacznie pogarszać zaufanie w gospodarce.
Widać zatem wyraźnie, że mało kto obecnie jest przekonany do trwałości odbicia tychże danych makro. Sam rynek GBP jest również niepewny, gdyż aprecjacja w następstwie odczytu została dość szybko wymazana. Z drugiej strony, jeśli dane wciąż będą się poprawiać może się okazać, że minimum na GBP mamy już za sobą.
Wracając jeszcze do dzisiejszego posiedzenia BoE. Warto przypomnieć, że Mark Carney podczas zeszłotygodniowego przesłuchania przed Parlamentem przyznał, że istnieją wzrostowe ryzyka dla projekcji wzrostu gospodarczego na poziomie 0,1% w trzecim kwartale. Zaś banki już teraz zaczynają podnosić swoje oczekiwania co do wzrostu gospodarczego w 2017 roku.
Jeśli chodzi o dzisiejsze posiedzenie rynkowe oczekiwania nie dają praktycznie żadnych szans na jakiekolwiek cięcie stóp. Według danych z rynku swapów prawdopodobieństwo utrzymania stóp na obecnym poziomie wynosi blisko 100%. Podobnie kwestia wygląda jeśli chodzi o utrzymanie obecnej skali skupu papierów wartościowych na poziomie 435 mld GBP.
Zobacz również: Jen traci w obliczu japońskiej gorączki przed BoJ
Prócz tego należy podkreślić, że oficjele BoE wskazywali ostatnimi czasy na chęć przyjrzenia się temu, czy efekt kursu walutowego (gwałtowna deprecjacja GBP względem USD) będzie widoczny w inflacji poprzez silny wzrost cen importowych. Jeśli nie zobaczymy takowego efektu, mało prawdopodobnym jest, że inflacja będzie wyraźnie rosła. Sama członkini BoE Kristin Forbes, która wskazywała na potencjalne przestrzelenie celu inflacyjnego z powodu deprecjacji GBP, czym sprzeciwiła się stymulacji pieniężnej na sierpniowym posiedzeniu przyznała ostatnio, że cenowe presje krajowe pozostały względnie umiarkowane.
Pogląd ten został poparty wczorajszymi danymi o wynagrodzeniach, które pokazały, iż z wyłączeniem premii dynamika płac była najsłabsza w tym roku w okresie trzech miesięcy włączając w to lipiec. Jeśli chodzi o sam trading na funcie warto zauważyć, że w ostatnim czasie wyrysowała nam się spora dywergencja między rentownością 10-letnich obligacji UK a parą GBPUSD.
Tym samym warto pomyśleć nad rozegraniem tejże pozycji poprzez zawarcie pozycji długiej na GBPUSD oraz pozycji długiej na rynku obligacji UK (cena). Z drugiej strony sytuacja od strony technicznej nie wygląda tak jednoznacznie, dlatego też warto pozostać ostrożnym.
Na interwale H4 para GBPUSD wybiła się w ciągu ostatnich godzin ze wzrostowego kanału trendowego. Następnie mieliśmy nieudaną próbę powrotnego przełamania dolnego jego ograniczenia, w efekcie której notowania znajdują się obecnie w kanale spadkowym. Ponadto oporem dla byków jest 80-okresowa średnia krocząca (niebieska linia).
Przełamanie lokalnych szczytów dopiero umożliwiłoby dalszą aprecjację GBP. W przeciwnym razie czeka nas możliwość spadku w okolicę 1,3155, gdzie mieści się zniesienie 50% ruchu wzrostowego mierzonego od połowy sierpnia. Jego przełamanie z kolei może doprowadzić do testu dolnego ograniczenia kanału spadkowego oraz strefy popytowej w okolicy pułapu 1,3060.