Tygodnie oczekiwań, które skutkowały coraz większą ilością przyrastających pozycji długich na rynku ropy i wielkie rozczarowanie, które jednak wisiało na włosku, co było widać w niepewnych wypowiedziach członków posiedzenia w Doha jeszcze przed weekendem.
Zobacz także: Inwestuj bez ryzyka. Otwórz konto i odbierz 30$ na start
Niemniej, biorąc pod uwagę ostatnie słowa przedstawicieli Arabii Saudyjskiej o możliwości zgodzenia się na zamrożenie produkcji nawet bez udziału Iranu, możemy być nieco rozczarowani postawą Saudów. Wszystko to okazało się zwykłym blefem, który już w piątkowe popołudnie i sobotę zdał się jasno wyczytać. To właśnie wywieranie nacisku na Iran przez Arabię Saudyjską było poważną kością niezgody w całym spotkaniu w stolicy Kataru. Z drugiej strony już w piątek otrzymaliśmy informację, że w Katarze zabraknie irańskiego ministra, a zostanie wysłany jedynie przedstawiciel. Zapachniało to pewnym zlekceważeniem całego wydarzenia przez Iran i daniem wyraźnego znaku niechęci na jakiegokolwiek działania.
Co ciekawe, jeszcze w sobotę, na dzień przed szczytem w Doha, Saudyjski książę powiedział, że Arabia może zwiększyć produkcję surowca o milion baryłek niemalże natychmiast, jeśli znajdzie się tylko popyt. Wówczas podkreślił dobitnie, że jego kraj może przystąpić do zamrożenia produkcji pod warunkiem przystąpienia do owego paktu wszystkich krajów. W obliczu braku wypracowania jakiegokolwiek porozumienia optymistyczna wizja malejącej nierównowagi na rynku ropy może znaczenie się wydłużyć. Zdaniem rosyjskiego ministra ds. ropy proces ten może potrwać o 6 miesięcy dłużej, niż wcześniej prognozowano. Oznaczałoby to możliwe zrównanie popytu z podażą nie wcześniej niż w połowie przyszłego roku.
Zobacz także: Jak posiedzenie BoC zmieniło perspektywę CAD?
Jakie wnioski płynące z posiedzenia? Po pierwsze, pokazuje to silną determinację Arabii o utrzymanie swojego udziału rynkowego mimo kosztów z tym związanych i malejących rezerw walutowych. Tym samym w obliczu spięć, jakie ostatnimi czasy wydawały się zaostrzać między Arabią a Iranem trudno oczekiwań w ciągu najbliższych tygodni jakiejś poważniejszej zmiany w tym względzie. Po drugie, widać wyraźny podział między wszystkimi uczestnikami posiedzenia, co też nie wróży najlepiej w kontekście możliwego wypracowania jakiegokolwiek porozumienia, które mogłoby przyspieszyć proces redukcji nadpodaży surowca. Nie są to oczywiście pozytywne informacje, lecz z drugiej strony takiego scenariusza można było oczekiwać, a biorąc pod uwagę rosnące ceny pod wpływem oczekiwań o około 35% z lutowego minimum widać było, że ryzyko związane z posiedzeniem w Doha zdecydowanie nie jest rozłożone symetrycznie, na co z resztą wskazywałem w piątek:
Z pewnością należy nadmienić, że nadzieje są dość wysokie, stąd i przestrzeń do potencjalnego rozczarowania wydaje się pokaźna.
Tym samym w chwili obecnej na pierwszą stronę ponownie wracają informacje o tygodniowej produkcji ropy w USA, która spada nieprzerwanie od kilku tygodni, a także informacje o produkcji w ramach OPEC. Tutaj również otrzymujemy obiecujące dane, wskazujące na możliwość zbilansowania się rynku na przestrzeni najbliższego roku.
Zobacz także: Przybijający raport WASDE. Skąd potężne wzrosty soi?
Od strony technicznej, notowania kontraktów na ropę WTI bronią aktualnie strefy popytowej, niemniej wchodzenie w pozycje długie na ten moment wydaje się mało roztropnym posunięciem. W ciągu najbliższych godzin/dni na rynku obecne będzie z pewnością wiele nerwów i niepewności oraz związane z tym różne interpretacje inwestorów.
Niemniej jednak w średnim terminie w dalszym ciągu sądzę, że owa korekta może być ciekawą pod kątem zajęcia pozycji długiej na wzgląd tego, że fundamentalnie sytuacja nie zmieniła się w znaczący sposób, a brak porozumienia opóźni jedynie proces zrównywania się popytu z podażą. To może stworzyć bardziej stabilną, a z drugiej strony ograniczoną ścieżkę wzrostową dla kursu czarnego złota w nadchodzących miesiącach.