Obecny tydzień nie zachęca do podejmowania poważniejszych decyzji inwestycyjnych. Płynność pozostaje relatywnie niewielka, co też kreuje podatność ceny na brak ruchów lub też na krótkotrwałe i bardzo gwałtowne zmiany w przypadku osiągnięcia odpowiedniego poziomu technicznego. W takich warunkach najlepiej nie wchodzić na rynek.
Niemniej nie oznacza to, że brakuje nam ciekawych informacji. Dzisiaj w Bloombergu można znaleźć bardzo ciekawy wpis dotyczący wchodzenia spółek z branży paliwowej z USA na giełdę celem pozyskana finansowania (IPO). Zdaniem CEO jednego z banków inwestycyjnych USA rosnące ceny ropy oraz deregulacje związane z wydobywaniem surowca w USA mogą zachęcić nawet do 40 przedsiębiorstw do zainicjowania swojej obecności na giełdzie na przestrzeni kolejnych dwóch lat.
Zobacz: Trump napędza oczekiwania i poprawia nastroje konsumentów
W takim przypadku istniałaby szansa nawet na potrojenie takiej aktywności w porównaniu z rokiem 2016. Do tej pory zainteresowanie i dominacja na amerykańskim rynku ropy należała do wydobywających surowiec z zagłębia łupków w okolicy Teksasu i Nowego Meksyku. Niemniej obecnie zainteresowanie to może się znacząco poszerzyć.
Według CEO wspomnianego wyżej amerykańskiego banku inwestycyjnego, liczba firm wyrażających chęć wejścia na giełdę jest naprawdę spora. W ciągu ostatnich dwóch lat, kiedy ceny ropy runęły, liczba IPO w Ameryce Północnej spółek z branży ropy, gazu ziemnego spadła do 13 w roku bieżącym. Ich całkowita wartość sięgnęła nieco ponad 2,2 mld USD.
Sprawdź także: Silny wzrost zapasów ropy i ograniczona presja podażowa
Dla porównania, jeszcze w roku 2014 przeprowadzono aż 44 IPO z tej samej branży na łączną kwotę ponad 14 mld USD. Niemniej wówczas cena baryłki ropy ustanawiała swój szczyt powyżej 100$.
Bez wątpienia to porozumienie OPEC spowodowało, że środowisko do pozyskiwania kapitału na giełdzie przez tego typu firmy poprawiło się. Potencjalne cięcie produkcji, to wyższe ceny surowca (przynajmniej do pewnego stopnia) i potencjalnie większe zdolność przedsiębiorstw do pozyskania kapitału.
Prócz tego pomagają obietnice prezydenta-elekta Donalda Trumpa, jeśli chodzi o poluzowanie regulacji dla sektora. Wspomniany wyżej CEO banku inwestycyjnego sugeruje, że inwestorzy są głodni przede wszystkim nowych okazji inwestycyjnych ze strony średniej wielkości firm z wartością rzędu 2-4 mld USD ze względnie niewielkim zadłużeniem i ekspozycją poza zagłębie Permianu (rejon zachodniego Teksasu i Nowego Meksyku).
Z jednej strony widać zatem szerszą zachętę do angażowania się w rynek ropy z strony różnego rodzaju jego uczestników. Z drugiej jednak strony gro tych decyzji jest obecnie uzależniona od tego, czy OPEC będzie przestrzegał porozumienia ograniczenia wydobycia w styczniu. Choć analitycy Goldman Sachs uważają, że deficyt na ropie zagości w drugiej połowie 2017 roku, nawet przy wyższym wydobyciu ropy przez OPEC, osobiście pozostaje sceptyczny co do tej wizji (na początku tego roku Goldman również estymował deficyt w drugiej połowie 2016).
Wczorajszy raport API pokazał wzrost zapasów ropy w USA o 4,2 mln brl. Zapasy w Cushing wzrosły o 0,5 mln brl. Niemniej jednak to dane ze strony Departamentu Energii USA (DoE), które poznamy dzisiejszego popołudnia mają zdecydowanie większe znaczenie.