W angielskich mediach tytuły komentarzy, analiz i innego rodzaju researchu brzmiałyby mniej więcej tak samo “It’s ALL about politics“, czyli mówiąc krótko wszystko kręci się wokół polityki i to ona jest kluczem do sukcesu na rynkach finansowych w obecnych czasach.
Jeszcze przed Wielkanocą napisałem szerzej na temat ryzyk politycznych, do jakich musimy się przygotować i do jakich nie mamy szans się przygotować. Bez wątpienia do tej drugiej grupy można zaliczyć wczorajsze wystąpienie premier Theresy May i poinformowanie opinii publicznej o ogłoszeniu przyspieszonych wyborach parlamentarnych. Choć w pierwszej reakcji (przed wystąpieniem) funt zaczął mocno tracić (były obawy o to, że May może zrezygnować z pełnionej funkcji), to już chwilę później sytuacja zmieniła się o 180 stopni.
Po co to całe zamieszanie?
Głębszy research dla danego aktywa obecnie skupia się nie tylko na aspektach ekonomiczno-finansowych, ale w dużej mierze na tych skorelowanych z polityką. Taka sytuacja tyczy się między innymi walut jak GBP, USD czy EUR. Wczorajszy ruch pani May pokazuje, że polityka może wywrócić rynek do góry nogami w zaledwie kilka chwil, kreując przy tym dziką zmienność, czasami nikłą płynność.
Wracając jednak do rzeczy. Wybory parlamentarne w UK miały miejsce w 2015 roku, gdzie Partia Konserwatywna zyskała 331 mandatów z 650 możliwych, uzyskując skromna większość w Izbie Gmin. Niemniej sama May objęła fotel premiera w zeszłym roku, kiedy to po porażce w referendum ws. opuszczenia UE do dymisji podał się ówczesny premier David Cameron. Obecnie celem Theresy May jest zdobycie większego poparcia przed rozpoczęciem negocjacji z UE.
Monitor rynku surowcowego – ropa w centrum uwagi
Inną pobudką ogłoszenia przedterminowych wyborów jest termin kolejnych, który miałby się odbywać w roku 2020. Biorąc pod uwagę, że negocjacje na linii Wielka Brytania – UE miałyby trwać przynajmniej 2 lata (nie wiadomo jeszcze kiedy zostaną rozpoczęte oficjalnie – być może w połowie roku) stwarzałoby to ryzyko zmiany rządu, czyli strony w negocjacjach, przed sfinalizowaniem końcowej umowy.
May nie jest samobójcą
Tak jak wszystko w polityce, tak i wczorajsza decyzja May była z pewnością precyzyjnie przemyślanym planem. Zaraz po ogłoszeniu, iż wybory miałyby się odbyć 8 czerwca, swoje poparcie ogłosił między innymi lider Partii Pracy Jeremy Corbyn, a także druga w kolejności partia opozycyjna – Liberalni Demokraci.
Według ostatniego sondażu przeprowadzonego przez YouGov, Konserwatyści mogą cieszyć się obecnie jednym z najwyższych wyników poparcia, przy czym Partia Pracy osiągnęła najniższy rezultat od 2009 roku. Tym samym przewaga wynosi obecnie już 21pp. Poparcie wniosku o przedterminowe wybory przez dwie największe partie opozycyjne oznacza, że nie powinno być z tym najmniejszego problemu.
Co więcej, to właśnie Theresa May cieszy się obecnie rekordowym poparciem dla swojej kandydatury na fotel premiera Wielkiej Brytanii. Według sondażu sprzed tygodnia popiera ją aż 50% ankietowanych, a jej (do nie dawna) głównego konkurenta i lidera Laburzystów zaledwie 14%.
Wspólny cel łączy
Skąd jednak taka jedność między partią rządzącą a opozycją? Wynika ona ze wspólnego celu, jakim jest podniesienie zaufania dla nowej-starej premier May i umocnienie pozycji przed rozpoczęciem negocjacji z UE. W takim przypadku oznaczałoby to większe szanse na wypracowanie korzystniejszych, z punktu widzenia Wielkiej Brytanii, warunków w procesie opuszczenia wspólnoty.
Czy tak rzeczywiście będzie dowiemy się już niebawem. Już dzisiaj nastąpi głosowanie parlamentu w kwestii zgody na przedterminowe wybory. Wniosek musi zostać poparty co najmniej przez 2/3 członków Izby Gimn, co przy obecnym układzie (Konserwatyści plus dwie partie opozycyjne) nie powinno stanowić większego wyzwania. Innym sposobem na przyspieszone wybory jest stracenie przez rząd wotum nieufności i porażka nowej administracji do zdobycia wotum zaufania w terminie kolejnych 14 dni.
May zapowiedziała, że jeśli dzisiejsze głosowanie w parlamencie przebiegnie po jej myśli, wówczas parlament zostanie rozwiązany 3 maja. Zapowiedziano jednocześnie, że urzędnicy utrzymają swoje prace w okresie wyborczym, co ma utrzymać pewną stabilność.
Reakcja rynków finansowych
Notowania funta przeżyły wczoraj prawdziwą euforię. Po okresie mniej zmienności i braku czynnika inicjującego większy ruch, wczorajsze słowa May były swoistym wyjęciem cegły spod pedału gazu. Kurs GBPUSD urósł do najwyższego pułapu od 6 miesięcy, wyłamując przy tym istotny opór i osiągając jednocześnie poziomy prognozowane przeze mnie na początku roku.
Jednocześnie nastąpił napływ kapitału do rynku obligacji (umiarkowany spadek rentowności) i tąpnięcie indeksu giełdowego FTSE100. Spadek ten jest podobną zależnością, jaka występuje między EURUSD a DAX, gdzie znaczny udział eksporterów powoduje odwrotną korelację z kursem rodzimej waluty.
Pomimo tak silnego wzrostu notowania GBP w dalszym ciągu znajdują się kilkanaście procent poniżej swoich poziomów sprzed zeszłorocznym referendum. Po dwóch referendach na przestrzeni ostatnich kilku lat (Szkocja i UK) oraz wyborach parlamentarnych przed dwoma laty, przyspieszone wybory są kolejnym czynnikiem ryzyka, którego wcześniej nie braliśmy pod uwagę.
The 2-month implied vol at the #GBPUSD has bounced back of late as risks related to #Brexit could increase in the upcoming weeks. pic.twitter.com/AWgB5W66Y8
— InsiderFX (@Insider_FX) 18 kwietnia 2017
W efekcie tego implikowana zmienność w okresie kolejnych dwóch miesięcy na GBPUSD wzrosła zdecydowanie tylko podczas wczorajszej sesji. Co więcej, biorąc pod uwagę wciąż wysokie niedowartościowanie GBP, o jakim pisałem przed kilkoma tygodniami oraz skrajnie niskie pozycjonowanie (wciąż potężna pozycja krótka netto) wydaje się, że potencjał do kontynuacji odbicia jest całkiem spory.
Z drugiej strony tak mocna reakcja funta sugeruje, jak bardzo obecnie rynek wrażliwy jest na ryzyko polityczne. O ile wczorajsza decyzja była sprzyjająca GBP, o tyle należy zadać sobie pytanie, co stałoby się, jeśli Konserwatyści z jakiegoś powodu nagle zaczęliby tracić poparcie.
To wszystko sugeruje, że zmienność na GBP ponownie powinna być podwyższona. Niemniej jednak w dalszym ciągu podtrzymuje swój pogląd, iż GBPUSD może zakończyć rok powyżej 1,30, implikując odpowiednio niższe poziomy na EURGBP.