Poniedziałkowego poranka wszyscy żyją włoskim referendum, które choć okazało się zgodne z ostatnimi badaniami sondażowymi, to wywołało potężną reakcję na globalnym rynku finansowym. Mocno ucierpiało euro oraz inne waluty emerging markets. Przecena na włoskim długu, tymczasem europejskie kontrakty terminowe sugerują niewielki spadki. Wartym uwagi jest również wzrost ryzyka rynkowego obrazowego zwyżką spreadu rentowności 10-latek włoskich i niemieckich.
Sprawdź: Bądź Insider na rynku walut i surowców. Zdobądź przewagę!
O implikacjach włoskiego referendum przyjdzie jeszcze porozmawiać. Teraz jednak przejdźmy stricte do rynku surowcowego. Wydarzeniem poprzedniego tygodnia było oczywiście posiedzenie OPEC w Wiedniu, które choć przyniosło porozumienie, co do cięcia produkcji, to wciąż rynek pozostaje niepewnym, jeśli chodzi o przestrzeganie tego zarządzenia. Historia uczy nas, że było z tym różnie. To tylko rzuca w wątpliwość faktyczny wpływ porozumienia na realny poziom produkcji.
Z drugiej strony należy zwrócić uwagę na potencjalnie ważny aspekt, który mógłby pomóc kluczowym krajom kartelu. Potencjalne podniesienie się ceny ropy naftowej mogłoby, choćby w krótkim terminie, powinno skutkować spadkiem ogólnego poziomu zapasów (poprzez ograniczenie produkcji o 1,2 mln brl), co z kolei mogłoby prowadzić do zmniejszenia się zmienności na rynku surowca. Mniejsza zmienność to niewątpliwie dobra wiadomość dla emitentów długu i krajów czerpiących zysk z eksportu ropy.
Zobacz: Dane z Chin wspierają juana. Uwaga na indeks renminbi
Ponadto, krótkoterminowy wzrost (w oczach inwestorów) mógłby generować sytuacją zwanej backwardation na krzywej forward dla rynku ropy. Jest to moment, kiedy ceny w kontraktach forward są niższe o ceny spot. Jeśli porównamy to do stanu obecnego, w którym to cena spot jest niższa od cen forward (tzw. contango) możemy zauważyć, że aktualnie wyższe ceny zapewniają możliwość zabezpieczenia sobie tejże w przyszłości (kupno kontraktu forward). W ten sposób producenci ropy mają możliwość ciągłego hedgowania sprzedawanej ropy w przyszłości. To z kolei wciąż utrzymuje chęć i zdolność produkcyjną na wysokim poziomie. Doprowadzenie do sytuacji backwardation skutkowałoby, że producenci straciliby taką możliwość (cena spot jest wyższa od forward). Tym samym chęć do zwiększania bądź utrzymywania produkcji na stałym poziomie z pewnością osłabłaby.
Oczywiście czynnik ten mógłby okazać się krótkotrwały, gdyż wraz z rosnącą ceną ropy produkcja za oceanem powinna ruszyć z kopyta, prowadząc do ponownego wzrostu zapasów i powrotu do sytuacji contango, czyli normalnego stanu, gdzie cena forward jest wyższa od spot (wynika to faktu tego, że towar – w tym wypadku ropa – musi być magazynowany, stąd koszty te powinny zwyczajowo zwiększać cenę w kontrakcie forward). Niemniej wszystko to zależy od przestrzegania całego porozumienia przez kraje, które zobowiązały się do tego w ubiegłym tygodniu.
Jeśli chodzi o rynek złota, to dotarliśmy do ważnego wsparcia w postaci rejonu 1175$. Nie ma co ukrywać i zaciemniać obrazu, aktualnie cena złota kierowana jest niemalże wyłącznie przez to, co dzieje się z dolarem i oczekiwaniami co do polityki monetarnej FED w przyszłości. Z drugiej strony wspomnieć też należy o realnych rentownościach obligacji, którego paradoksalnie mogą wspierać cenę złota, nawet przy uwzględnieniu umiarkowanych podwyżek stóp procentowych.
Na surowcach rolnych dzieje się niewiele w ostatnim czasie, choć wciąż czuć spadkową presję. W najbliższym tygodniu poznamy raport WASDE – najważniejszą figurę dla rynku zbóż w całym miesiącu. Prócz tego dla rynku mleka mamy kolejną aukcję mleka (przedostatnia w tym roku), co może wywołać zmienność na rynku NZDUSD. Jeśli chodzi o ropę to rynek obecnie będzie z pewnością skupiony na implementacji porozumienia z Wiednia, które nomen omen ma być sfinalizowane 10 grudnia w… Wiedniu, a jakże.