Tak wygląda obecna sytuacja na rynku ropy

Zapewne część osób pamięta sytuację z wiosny 2020 roku, kiedy to notowania ropy WTI spadły poniżej 0 dolarów za baryłkę. Choć w praktyce nie do końca oddawało to ówczesny obraz na rynku naftowej, to jednak przykuło uwagę mediów. Niedługo potem ceny surowca wzrosły, choć umiarkowanie i mało kto spodziewał się tak wysokich cen jak obecnie. Na przestrzeni miesięcy sytuacja zmieniła się jednak zauważalnie, choć niektóre długoterminowe czynniki wspierające ceny surowca pozostały niezmienne. W mediach można dostrzec “przekrzykiwanie się” różnych instytucji, do ilu wzrosną ceny ropy. Dzisiejszym tekstem nie odpowiem Wam na to pytanie, ale przedstawię obecny obraz na tym rynku wraz z szeregiem ryzyk mu towarzyszących

“Papierowe” zwiększanie produkcji OPEC+

Kiedy wraz z wybuchem pandemii nastąpiło zatrzymanie życia gospodarczego, popyt na surowce przemysłowe i energetyczne mocno spadł. W efekcie ceny ropy tąpnęły, a najwięksi gracze na rynku zaczęli podejmować kroki, by ograniczać owe spadki. Jednym z nich było ograniczenie wydobycia surowca przez kartel OPEC (organizacja zrzeszające kraje eksportujące ropę naftową). Do tej decyzji dołączyły również inne kraje spoza kartelu. Przede wszystkim mówimy tutaj o Rosji. Stąd nazwa OPEC ewoluowała do OPEC+, aby zaznaczyć obecność innych państw. Łączna skala cięcia produkcji sięgnęła wówczas 9,7 mln baryłek dziennie. 

Wolne moce produkcyjne kartelu OPEC, źródło: Bloomberg, InsiderFX Research
Wolne moce produkcyjne kartelu OPEC, źródło: Bloomberg, InsiderFX Research

Od tego czasu OPEC+ przywraca produkcję w tempie 400 tys. baryłek dziennie. Przynajmniej takie deklaracje spływają z comiesięcznym spotkań decyzyjnych. Jak to wygląda jednak w praktyce? Okazuje się, że produkcja ropy w krajach OPEC i Rosji wzrosła w grudniu o 110 tys. baryłek dziennie, zaś w styczniu o  140 tys. baryłek dziennie . Są to wielkości wyraźnie mniejsze od deklarowanych, co oczywiście ogranicza tempo powrotu podaży na rynek. Taka sytuacja jest wodą na młyn dla cen, które zaczynają powoli zbliżać się do poziomu 100 dolarów za baryłkę.

 

Dlaczego jednak wzrost wydobycia jest niższy od deklarowanego? Z odpowiedzią przychodzi zamieszczony obok wykres. Pokazuje on tzw. wolne moce wydobywcze krajów OPEC. Innymi słowy, o ile mogłaby wzrosnąć produkcja, gdyby cały kartel produkował tak duże ile tylko może. Teoretycznie wydaje się, że produkcję można zwiększyć o blisko 6 mln baryłek dziennie. W praktyce wygląda to jednak inaczej. 

Kryzys energetyczny wyjątkowo ważny dla polskiej inflacji

Po pierwsze, wolne moce Iranu są w zasadzie zablokowane (o czym więcej w dalszej części). Po drugie, reszta wolnych mocy jest skoncentrowana w zasadzie w dwóch krajach – Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratach Arabskich (ZEA). Gdzieindziej wolnych mocy w zasadzie brak. Co więcej, w krajach afrykańskich mamy do czynienia z przestarzałą infrastrukturą, co efektywnie obniża ilość wolnych mocy.

Nuklearne przepychanki z Iranem…

Temat ten nie jest nowy, niemniej ma bardzo duże znaczenie dla cen ropy naftowej. W 2015 roku Iran zawarł porozumienie nuklearne z USA, Rosją, Wielką Brytanią, Francją i Chinami oraz Niemcami. Jego celem miało być zatrzymanie procesu wzbogacania uranu przez Iran do poziomu wyższego niż 3,67%. W zamian za to zniesione zostały międzynarodowe sankcje nałożone na ten kraj. Jak się jednak później okazało, Iran wcale nie zrezygnował ze wzbogacania uranu. Wiosną ubiegłego roku pojawiły się informacje o wzbogaceniu części posiadanego uranu do 60%. Z kolei w końcówce 2021 roku Iran miał rzekomo przygotowywać się do wzbogaceniu uranu aż do 90%. Dlaczego to tak ważne? Taki poziom wzbogacenia uranu oznacz bowiem, że może on zostać użytku przy tworzeniu broni jądrowej. Tego zachód chciał uniknąć. 

Wydobycie oraz eksport irańskiej ropy, źródło: Bloomberg, InsiderFX Research
Wydobycie oraz eksport irańskiej ropy, źródło: Bloomberg, InsiderFX Research

W konsekwencji poczynań po stronie Teheranu, w 2018 roku USA nałożyły bolesne sankcje dotyczące eksportu irańskiej ropy. Dodatkowo, zamrożona irańskie aktywa o wartości ok. 7 mld USD przechowywane w południowokoreańskich bankach. W rezultacie zarówno wydobycie jak i eksport ropy z Iranu istotnie spadły. Niskie poziomy utrzymują się w zasadzie aż do dziś. W ostatnich dniach pojawiło się jednak światełko w tunelu, które może zwiastować zwrot w całej sprawie

Mianowicie, obydwie strony ówczesnego porozumienia podobno są coraz bliższe wypracowania nowej umowy. Według najnowszych informacji, sankcje znoszone byłyby w etapach, w miarę wywiązywania się Iranu z ustaleń. Najistotniejszym elementem ma być ograniczenie wzbogacania przez Iranu uranu do maksymalnie 5% (powyżej poziomu umowy sprzed 7 lat). Z kolei potencjalne zniesienie sankcji na eksport irańskiej ropy miałoby nastąpić na końcowych etapach porozumienia. Zaangażowane w negocjacje strony sygnalizują, że może to zająć między 1 a 3 miesiące.

…co oznaczają dla ceny ropy?

W praktyce włączenie irańskiej ropy mogłoby zwiększyć wydobycie o ok. 1,3 mln baryłek dziennie, takie szacunki pokazuje Międzynarodowa Agencja Energetyki (IEA). Ta sama agencja spodziewa się również, że światowy rynek ropy wpadnie w nadwyżkę podaży nad popytem w dalszej części bieżącego roku. Odpowiadać ma za to zwiększenie produkcji surowca przede wszystkim w USA. Nie jest to dla mnie zaskoczeniem, gdyż przed rokiem wspominałem o tym w kontekście względnie niskich kosztów produkcji:

To sprawia, że zarówno OPEC jak i USA (produkcja z łupków stanowi około 64% całkowitej produkcji amerykańskiej) mogą mieć sporą pokusę do zwiększania produkcji mając na uwadze ożywienie w przemyśle czy turystyce, co powinno w kolejnych miesiącach zauważalnie zwiększyć popyt na paliwa.

Moim zdaniem nadwyżka podaży nad popytem wcale nie musi być znacząca, gdyż strona popytowa może nie być doceniona. Przemawiają za tym kolejne czynniki, o których piszę niżej. Poza tym, wpływ zwiększonej produkcji ropy z Iranu na ceny może być ograniczony. Informacja ta nie jest bowiem nowa i rynek przykładał do niej pewne prawdopodobieństwo materializacji. 

Uśpiony popyt Chin

Chińska gospodarka pozostaje tajemnicą w wielu aspektach życia gospodarczego. Jak bowiem wytłumaczyć fakt, że tamtejsze władze nakazują przed wielkimi imprezami sportowymi “oczyszczanie nieba”. Sprowadza się to do ograniczenia aktywności w przemyśle, które generuje najwięcej zanieczyszczeń do atmosfery. Nie inaczej było w tym roku przed Zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie. Jeśli przemysł nie działa na pełnych obrotach, siłą rzeczy popyt na surowce przemysłowe i energetyczne musi spaść. Tym samym po zawodach sportowych, kiedy wszystko wróci na swoje tory, popyt ten powinien wzrosnąć. To moim zdaniem będzie wspierało ceny ropy naftowej

4 bezpieczne sposoby na ochronę przed inflacją

Ponadto, wydaje się również, że coraz mniej racjonalnym podejściem jest polityka “zero-COVID” przyjęta przez Chiny w zasadzie od początku epidemii. O ile świat zmierza w kierunku łagodzenia obostrzeń i traktowania tej choroby jak każdej innej (dzięki szczepieniom), o tyle Chiny mają zupełnie inne podejście. Polityka ta powoduje olbrzymie straty gospodarcze. Przykładem może być chociażby zamykanie gigantycznych portów morskich na kilka dni z powodu wykrycia jednego przypadku koronawirusa. Co więcej, zamknięcia te mają także wpływ na sytuację za granicą poprzez opóźnienia w dostawach towarów z Państwa Środka. To następnie przekłada się z kolei na podwyższone ceny wielu towarów z powodu problemów z transportem.

Wreszcie, patrząc na trend w dynamice kredytu w chińskiej gospodarce można dojść do wniosku, że przed nami wzrost aktywności na tym polu. Oczywiście wiele będzie zależało od tego, gdzie nowe kredyty zostaną pokierowane. Tamtejsze władze od pewnego czasu starają się sterować tym procesem, zachęcając banki do pożyczania środków na określone cele i do określonych branż. Niekoniecznie musi to oznaczać znaczny wzrost aktywność w branżach mocno energochłonnych. Aczkolwiek moim zdaniem dużo nowo wyprodukowanych kredytów może zostać przekierowanych w stronę rynku nieruchomości, który ma ostatnio pod górkę. W takim przypadku na pewno można byłoby oczekiwać przełożenia się tego procesu na wzrost popytu na ropę.

Zapasy na coraz niższych poziomach

Zapasy ropy naftowej w krajach OECD oraz USA, źródło: Bloomberg, InsiderFX Research
Zapasy ropy naftowej w krajach OECD oraz USA, źródło: Bloomberg, InsiderFX Research

Patrząc bardziej fundamentalnie, warto spojrzeć co dzieje się ze światowymi zapasami ropy naftowej. Tak jak wspominałem wcześniej, wzrosty cen, jakich doświadczyliśmy do tej pory, wynikały z dużego niedopasowania popytu i podaży. Ograniczenia produkcyjne w wielu krajach (Rosja też wlicza się do tej grupy) sprawiły, że konieczne było korzystanie z zapasów. W rezultacie ich poziomu spadły w ostatnim czasie znacząco. 

Na wykresie zaprezentowałem dwa ujęcie. Po pierwsze, zapasy wszystkich krajów OECD (organizacja zrzeszająca 38 wysoko rozwiniętych państw) wraz z paliwami płynnymi. Po drugie, zapasy ropy w USA wraz z tzw. rezerwami strategicznymi. Rezerwy są o tyle istotne, iż w ostatnich miesiącach decydowano o ich częściowym uwolnieniu, aby ulżyć trochę tamtejszym konsumentom przy zakupie paliw na stacjach benzynowych. Ruch ten nie był jednak znaczący i nie wpłynął długotrwale na obniżenie cen ropy.

Już teraz poziom światowych zapasów znajduje się na najniższym pułapie od 2014 roku. To właśnie wówczas odnotowano potężny ich wzrost, co zbiegło się z gwałtowną przeceną cen ropy i znaczącym umocnieniem amerykańskiego dolara. Teraz sytuacja jest zgoła inna. Kurs dolara jest relatywnie wysoki (

w oparciu o różne miary, których tutaj nie będę przywoływał
0
Interesuje Cię temat? Napisz o tym w komentarzu, a z chęcią rozwinę go dla Ciebie.x
), co stwarza ryzyko jego obniżenia. Taki scenariusz teoretycznie wspierałby nawet wyższe ceny ropy naftowej. Jest to niewątpliwie pewien czynnik ryzyka.

Amerykańscy kierowcy i ukraiński konflikt

Pierwszy z tych czynników jest sezonowy, drugi jednorazowy. W USA, ale i Europie, popyt na paliwa do samochodów rośnie latem. W ubiegłym roku aktywność gospodarcza w USA była mniejsza, bo kraj borykał się mocno z pandemią. Teraz sytuacja jest inna. Aktywność będzie za pewne wyższa, co może ponadprzeciętnie przełożyć się na wzrost popytu na paliwa. Z drugiej strony ich cena może być w pewnym stopniu zniechęcająca, niemniej do pory Amerykanie raczej nie robili problemów z wyższych cen. Widać to chociażby po danych o sprzedaży detalicznej, która pozostaje bardzo mocna. 

Konflikt na Ukrainie jest oczywiście niezwykle dynamiczny i tak naprawdę nikt nie wie czego spodziewać się. Dalsza eskalacja najpewniej wsparłaby ceny ropy, aczkolwiek moim zdaniem ruch ceny w górę z tego wynikający nie powinien być długotrwały. Oczywiście, jeśli dojdzie do faktycznego zniszczenia infrastruktury, zatrzymania eksportu ropy z Rosji do Europy, wówczas efekt ten może przeciągać się w czasie. Dla mnie jednak nie jest to bazowym scenariuszem, choć ryzyka tego nie bagatelizuję.

Zielona transformacja

Odchodzenie od paliw kopalnych i wzrost udziałów odnawialnych źródeł energii. W tym temacie moim zdaniem wiele się nie zmieniło i czynnik ten będzie w długim terminie (10 lat +) hamował wzrosty cen ropy naftowej. Niemniej, krótkookresowo może to działać na korzyść wyższych cen surowca, o czym bardziej szczegółowo pisałem przed rokiem. Szczerze polecam tę lekturę, gdyż dzisiejszy wpis jest poniekąd jej kontynuacją.

Wybierz najlepszą obligację detaliczną i chroń oszczędności przed inflacją

W całym temacie pojawił się moim zdaniem jeden mały aspekt. Mianowicie, trwający kryzys energetyczny i konieczność wykorzystania konwencjonalnych źródeł energii w większym stopniu, zwiększa prawdopodobieństwo pewnych opóźnień zielonej transformacji. Jeśli faktycznie tak się stanie, wówczas można traktować ten czynnik jako mocno wspierający ceny ropy. Tak czy inaczej, początkowe fazy transformacji będę moim zdaniem korzystne dla cen ropy, a dopiero koniec tej dekady może zacząć zwiastować początek strukturalnej zmiany.

 

5 4 Głosy
Article Rating
Powiadom mnie
guest
0 komentarzy
Opinie w tekście
Pokaż wszystkie komentarze