Od niemalże dwóch tygodni na rynku walut o tzw. wysokiej rentowności obserwujemy dynamicznie rosnący popyt. Procesu tego nie zdołało przerwać również fiasko posiedzenia w Doha, które zebrało największych światowych liderów w branży ropy naftowej. Chwilowa awersja do ryzyka szybko prysła, a w oczach inwestorów ponownie pojawiła się iskierka do zakupów aktywów high-yield. Niemniej jednak w przypadku dolara australijskiego wsparcie pochodzi również z rynku surowców, a dokładniej z rynku rudy żelaza.
Zobacz także: Inwestuj bez ryzyka. Otwórz konto i odbierz 30$ na start
Notowania tego surowca odnotowały kolejny silny wzrost podczas wtorkowej sesji, osiągając po raz pierwszy od ponad miesiąca rejon 60$ za tonę w dostawach do chińskiego portu w Qingdao. Ruch ten jednak miał swoje podstawy, a złożyły się na to komunikaty dwóch, największych producentów rudy na świecie. W poniedziałek spółka Rio Tinto poinformowała o zmniejszeniu perspektywy wydobycia rudy żelaza w 2017 roku o 20 mln ton, utrzymując jednocześnie tegoroczną wykreśloną ścieżkę w granicy 350 mln ton. Z kolei dzisiaj o cięciu przyszłorocznej prognozy produkcji poinformował największy gracz na rynku surowca – BHP Billiton, firma zdecydowała ściąć projekcję o 10 mln ton.
Zobacz także: Mroczne perspektywy dla AUD?
Informacje te pobudziły nadzieję na zmniejszającą się nadpodaż rudy żelaza. Jednakże biorąc pod uwagę powody, dla których zostały zrewidowane projekcje wydobycia, można przyłączyć się do obozu sceptyków tej koncepcji. Mianowicie, Rio Tinto został zmuszony do zmniejszenia planowanej produkcji z racji opóźnienia wprowadzenia nowych technologii (system samojezdnej kolei). Więcej optymizmu, z punktu widzenia cen rudy, mamy w przypadku BHP, gdzie ograniczenie prognozy produkcji ma być wiązane z oczekiwanym słabnącym wynikiem sprzedaży kluczowych surowców.
Jednakże największe banki inwestycyjne pozostają wciąż sceptyczne. Goldman Sachs w dalszym ciągu przewiduje, że średnia cena tony rudy uplasuje się w 2016 roku na poziomie 38$, do tej pory bank nie zmienił swojego poglądu. Z kolei Citi ma nieco wyższą prognozę dla analogicznego okresu i wynosi ona 45$. Niemniej perspektywa dla kolejnych dwóch lat wygląda jeszcze mniej korzystnie. Bank estymuje średnią cenę na pułapie 39$ i 38$, kolejno dla przyszłego i 2018 roku. Zaś średnia z prognoz zbieranych przez agencję Bloomberga wskazuje na cenę 45$ w tym roku – wciąż znacznie poniżej aktualnej ceny rynkowej.
Zobacz także: Fundamentalne spojrzenie na rynek mleka w kontekście NZD
Tym samym widać, że póki co sygnały o możliwym mniejszym wydobyciu mają raczej podłoże nie leżące w fundamentach, a aspektach technicznych. Stąd na chwilę obecną nie widać większego powodu do optymizmu. Nie należy również zapominać o w dalszym ciągu istniejącym zagrożeniu ze strony Chin. To, że temat ten uciekł z czołówek serwisów informacyjnych nie oznacza, że problemu nie ma. Widmo możliwej dewaluacji renminbi przy wciąż ospałej produkcji przemysłowej i potężnym zlewarowaniu na rynku nieruchomości nie powinno powodować euforii wśród inwestorów skupiających się na aktywach powiązanych z Państwem Środka.
Z perspektywy rynku stopy procentowej możemy dostrzegać pierwsze oznaki zmęczenia, niemniej należy zwrócić uwagę, że stoją one raczej po stronie odbijających stawek dla USD, aniżeli słabnących dla AUD. Tym samym, samo zaobserwowanie dywergencji nie powinno być traktowane jak decydujący sygnał do zajęcie pozycji. Niemniej warto zwrócić uwagę, że stawki FRA dla dolara australijskiego znajdują się blisko lokalnych maksimów, co także może zachęcić traderów na rynku stopy do realizacji zysków, wspierając przy tym korektę na parze.
Dodatkowo należy spojrzeć na pozycjonowanie spekulantów na rynku AUD, które znajduje się już daleko w pozycji długiej netto. Tym samym zbliżamy się do szczytów z połowy 2013 roku. Nie jest to oczywiście jednoznaczna informacja, że trend zawróci ad hoc, lecz to kolejne ostrzeżenie, iż wzrosty na AUDUSD poszły zbyt daleko.
Na koniec spojrzenie na sytuację techniczną, która zdaje się aktualnie wspierać wzrosty. Niemniej, z punktu widzenia interwału tygodniowego zbliżamy się do niezwykle ważnej strefy podażowej zlokalizowanej w rejonie okrągłego poziomu 0,7900. W miejscu tym mamy również zniesienie 38,2% ruchu spadkowego rozpoczętego wraz z szeroką aprecjacją USD w połowie 2014 roku. Poza tym trzeba zauważyć, że znajdujemy się coraz bliżej wykupienia, historycznie najwyższe poziomy oscylatora RSI w ostatnich kilku latach.
Zobacz także: EBC w kropce. Czy kurs euro rzeczywiście ma znaczenie?
Inną sprawą jest wyłamana strefa podażowa w górę i póki co potwierdzająca się formacja objęcia hossy. Z drugiej strony ważność tego typu świeczki na lokalnym szycie nie jest tak duża. Stąd, w przypadku wyrysowania się podażowej struktury w rejonie 0,79, formacja ta powinna mieć zdecydowanie większą istotność.