Nowy rok rozpoczęliśmy z przytupem jeśli chodzi o notowania bazowych surowców takich jak ropa naftowa, złoto czy srebro, które drożały w odpowiedzi na skok napięć geopolitycznych między USA a Iranem. Niemniej jednak zwyżki na szerszym rynku surowcowym widoczne były już od grudnia, stąd zachodzi pytanie, czy rok 2020 okaże się wreszcie rokiem sprzyjającym notowaniom surowców, które od kilku ładnych lat nie potrafią odnotować trwałego wzrostu, pomimo bardzo dobrej koniunktury gospodarczej. W dzisiejszej analizie skupiam się na szerokim ujęciu rynku surowcowego, mierzonego przez indeks CRB autorstwa Thomson Reuters. Z racji jego konstrukcji, największą uwagę poświęcam rynkowi ropy naftowej, surowcom rolnym i kilku innym towarom, których zachowanie dość mocno zależy od kondycji światowej gospodarki.
Momentem przełomowym okazała się druga połowa 2014 oraz rok 2015, kiedy to indeks CRB tąpnął z ponad 300 punktów do około 160 punktów. Głównym powodem był krach na rynku ropy naftowej, która w relatywnie krótkim czasie spadła z ponad 100 USD do poniżej 30 USD na początku 2016 roku. Warto przypomnieć, że w lutym 2016 roku opublikowałem analizę właśnie odnośnie do czarnego złota, gdzie argumentowałem, iż tak niskie poziomy cenowe są nie do utrzymania w dłuższym okresie. Między innymi na podstawie analizy kosztów stwierdziłem wówczas, iż poziom 50 USD może stać się punktem równowagi w najbliższych latach. Jak się wtedy okazało, długo nie musieliśmy czekać na materializację takiego scenariusza, bowiem już w czerwcu 2016 cena baryłki ropy WTI znalazła się na prognozowanym poziomie 50 USD. Niemniej jednak nie tylko ropa naftowa notowała w tamtym okresie pokaźne spadki, ale również i inne surowce jak zboża, miedź, cukier, gaz ziemny czy metale szlachetne.
Powodem takiego stanu rzeczy był zwrot w polityce pieniężnej Rezerwy Federalnej i początek cyklu podwyżek stóp procentowych. Począwszy od grudnia 2016 do grudnia 2018 Fed podniósł stopę funduszy federalnych o 200 punktów bazowych do poziomu 2,5% (górny limit przedziału). Reakcja na rynku dolara była dodatkowo amplifikowana przez rosnący dyferencjał stóp procentowych, gdyż inne banki centralne nie były skore do podnoszenia kosztu pieniądza, a nawet dokonywały kolejnych łagodzeń polityki pieniężnej. Indeks dolara w kilka miesięcy wzrósł o około 25%, co położyło się cieniem na rynek surowców wycenianych głównie w tej walucie. Od końca 2018 roku dolar miewał wzloty i upadki, jednak nie zdołał on przebić już szczytu osiągniętego na przełomie lat 2016/2017. Zasięg ruchów stał się niewielki, co pokazuje ograniczony potencjał do jego dalszej aprecjacji. Co więcej, z punktu widzenia polityki pieniężnej USA nie należy oczekiwać zmian w tym roku (przynajmniej taki jest konsensus wśród członków FOMC). Z drugiej strony nie należy także spodziewać się recesji za oceanem w ciągu kolejnych czterech kwartałów, co mogłoby być czynnikiem wspierającym popyt na bezpieczne aktywa, w tym amerykańskie obligacje skarbowe. W moim przekonaniu kluczowe będzie na tej płaszczyźnie to, czy strefa euro zdoła wyjść na prostą jeśli chodzi o sektor przemysłowy. Jeśli tak się stanie, wówczas obecne obawy o wzrost gospodarczy w 2020 mogą stać się przesadzone i czekałyby nas rewizje prognoz w górę. Optymizm ten mógłby wesprzeć rynek surowców przemysłowych, w tym notowania ropy naftowej, które stanowią 23% koszyka indeksu CRB. Warto jednak zauważyć, że elastyczność notowań indeksu CRB względem dolara jest wyższa przy względnie niższych poziomach USD, z którymi obecnie nie mamy do czynienia. Stąd pierwotnie reakcja rynku surowców na deprecjację dolara może być niższa, ale każdy punkt niżej na indeksie USD będzie prowadził do coraz większej zwyżki na indeks CRB.
Coraz bardziej wymagające poziomy na giełdzie w USA
Potencjalny optymizm mógłby również wynikać z dalszej deeskalacji konfliktu na linii USA – Chiny, co jest moim bazowym scenariuszem, gdyż Trump raczej nie będzie chciał wprowadzenia kolejnych ceł na towary rolne przed jesiennymi wyborami prezydenckimi. W takim układzie, jeśli Pekin będzie wywiązywał się z pierwszej fazy porozumienia (zakup surowców rolnych z USA o wartości 40 mld USD rocznie), a negocjacje drugiej fazy porozumienia będą przebiegać pomyślnie, wówczas większą atencję uczestników rynku mogą zdobyć towary rolne, w tym przede wszystkim soja, kukurydza czy pszenica (ich udział w szerokim indeksie CRB wynosi 13%). Jednocześnie, jeśli notowania dolara zmierzałyby na niższe poziomy, to również metale szlachetne nie powinny radzić sobie źle, a przynajmniej notować znacznych strat. W moim przekonaniu polityka ujemnych stóp procentowych pozostanie z nami jeszcze przez dłuższy czas, stąd nawet rynkowe stopy procentowe mogą nie odnotowywać znacznych zwyżek, co będzie oznaczało względnie korzystny klimat dla notowań złota. W takim środowisku również notowania miedzi powinny radzić sobie całkiem dobrze, co może być wspierane poprawą nastrojów w chińskiej gospodarce, dalszą (ograniczoną) stymulacją pieniężną przez PBoC oraz kontynuację otwierania się na rynki zagraniczne. Należy również wspomnieć tutaj o planie zwiększenia napływów do tamtejszych funduszy akcyjnych poprzez przekierowanie części oszczędności gospodarstw domowych.
Skupiając się w większym stopniu na rynku ropy naftowej (z racji istotnej wagi w całym koszyku indeksu CRB) chciałbym również przedstawić swój punkt widzenia, który może wydawać się nieco sprzeczny z ogólną perspektywą dla surowców. Pomimo zawirowań geopolitycznych między USA a Iranem, liczącym się graczem kartelu OPEC, notowania ropy naftowej wzrosły do tej pory jedynie w krótkotrwały sposób. Nie jest to dla mnie zaskoczeniem, tym bardziej biorąc pod uwagę fakt, że w bezpośrednim zagrożeniu nie znalazła się jak dotychczas irańska infrastruktura służąca do wydobycia i transportu czarnego złota. W rezultacie po gwałtownym ruchu ku górze powyżej poziomu 70 USD na gatunku Brent, cena szybko powróciła na znacznie niższe poziomy. Potrzeba było właściwie jednej sesji (8 stycznia), by wymazać cały ten ruch i spowodować korektę ponownie w rejon 65 USD. W dużym stopniu wynikało to z komunikatu prezydenta Donalda Trumpa, który nie optował za eskalacją konfliktu z Teheranem. Zauważmy również, że kiedy we wrześniu ubiegłego roku uszkodzeniu uległa znaczna część arabskich instalacji naftowych, ceny ropy podskoczyły o kilkanaście procent w jeden dzień, niemniej już dwa tygodnie później ruch ten został skorygowany.
Perspektywa dla walut z Antypodów na 2020
W mojej opinii istnieje kilka powodów, dla których nie uważam, że możliwy jest długotrwały wzrost cen ropy naftowej. Co więcej, nawet gdyby tak było to warto zauważyć, że realna cena surowca spadła z uwagi na inflację. W latach 2005-2007 balansowaliśmy na podobnych poziomach cenowych co dzisiaj, niemniej przez ten okres poziom cen wzrósł, wzrosły również wynagrodzenia, poziom dochodu gospodarczego. Wszystko to sprawia, że wzrost ceny baryłki do 100 USD przed dwunastoma laty był zdecydowanie bardziej niekorzystny w porównaniu do potencjalnego wzrostu obecnie. W konsekwencji wpływ na światowy wzrost PKB byłby najpewniej niższy. Niemniej jednak nie sądzę, że możemy w najbliższych latach doświadczyć szoku podażowego na tym rynku. Sprzyjać temu powinna wciąż relatywnie duża poduszka bezpieczeństwa w rękach OPEC w postaci istotnego poziomu wolnych mocy wydobywczych. Ponadto, popyt netto na surowiec ze strony USA zdecydowanie spadł, a kraj ten stanie się niebawem eksporterem ropy netto (okresowo taka sytuacja miała już miejsce w ostatnim kwartale 2019). Do tego panujący trend rozwoju samochodów elektrycznych, co także może ograniczać popyt ze strony detalicznej. Zauważyć trzeba, że kwestia USA to zmiana strukturalna, która zajęła wiele lat, nie zostanie ona odwrócona w krótkim okresie. Dlatego też w mojej ocenie mamy ograniczony wpływ efektów drugiej rundy na inflację w gospodarkach będących importerem ropy netto, w tym polskiej.
Mimo takiego poglądu i braku dostrzegania możliwości długotrwałych wzrostów na rynku ropy naftowej nie oznacza to, że notowania całego indeksu CRB nie mogą rosnąć w kolejnych miesiącach nowego roku. Głównym elementem jest tutaj kwestia samego dolara, którego potencjalna deprecjacja pociągnęłaby w górę inne surowce, w tym także ropę naftową bez względu na ww. argumenty (przynajmniej okresowo). Spoglądając na wykres indeksu CRB okazuje się, że notowania znajdują się obecnie powyżej linii trendu spadkowego, która po wybiciu została także skutecznie przetestowana (widoczne na niższym interwale). Potencjalnie otwierałoby to drogę w stronę 210 punktów, implikując ok. 13% wzrostu. W przypadku indeksu wykluczającego surowce energetyczne istotnym poziomem technicznym były rejon 230 punktów, co implikowałoby stopę zwrotu rzędu 9%.