Determinacja instytucji krajowych w zwalczaniu inflacji zdaje się rosnąć niemalże z dnia na dzień. Niemniej jednak punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Podczas gdy bank centralny zacieśniania politykę pieniężną, działania rządu zdają się zmierzać w przeciwnym kierunku, przynajmniej w pewnym stopniu. Ostatnie słowa prezesa PiS są tylko potwierdzeniem tych przypuszczeń. Nie jest to jednak coś nowego, a o temacie tym pisałem już zimą. Od tej pory wiele się nie zmieniło (w sumie to zmieniło, ale niekoniecznie na lepsze), a kierunki działania banku centralnego i rządu pozostają sprzeczne.
Dzisiaj jednak nie będę rozwodził się nad ujęciem makroekonomicznym, przynajmniej bezpośrednio. Chciałem bowiem spojrzeć na całą sytuację z punktu widzenia obywateli, którzy budują swój kapitał emerytalny. Mianowicie, niektóre działania rządu mogą działać odstraszająco. Powinny o tym pamiętać zwłaszcza osoby odpowiedzialne za wdrażanie Pracowniczych Planów Kapitałowych (PPK) przed uruchamianiem jakichkolwiek kampanii promujących produkt.
Duże znaczenie rynku krajowego
O tym, że jestem zwolennikiem PPK, pisałem już niejednokrotnie. Wynika to z czystej kalkulacji pokazującej, że PPK po prostu opłaca się (po więcej odsyłam do zakładki “Emerytura“). Na potrzeby tego tekstu przywołam tylko jeden fragment ze styczniowego wpisu dotyczącego programów emerytalnych, a konkretnie PPK, bo na nim chciałbym się dzisiaj skupić:
Innymi słowy, gdzie jest próg rentowności? Okazuje się, że inwestycja musiałaby stracić ponad 40%, by wartość zgromadzonych środków spadła do 100 zł. Progiem rentowności jest więc 113 zł (uwzględnienie zaliczki). Jeśli inwestycja straci mniej i tak “będziesz do przodu”.
Mając powyższe na uwadze możemy przejść dalej. W całej konstrukcji PPK założono, że fundusze zdefiniowanej daty nie mogą inwestować więcej niż 30% w aktywa denominowane w walutach obcych (po więcej zasad odsyłam do niniejszego tekstu). Innymi słowy, blisko 3/4 wartości portfela musi być inwestowana w instrumenty krajowe. To, że polska giełda radziła sobie w ostatnich latach zdecydowanie gorzej od swoich zachodnich odpowiedników nie jest czymś odkrywczym. Ostatecznie na notowania oddziałuje szereg zmiennych, które mogą istotnie zaburzać zachowanie poszczególnych indeksów giełdowych, tudzież notowań samych spółek. Ocena wyników poszczególnych instrumentów nie jest jednak celem tejże analizy. Skupić chciałbym się na potencjalnych przyczynach takiego zachowania, zwłaszcza w ostatnim czasie.
Polityka rządu może zniechęcać
Przyczyn tych upatruję poniekąd w działaniach rządu nacelowanych na ochronę społeczeństwa przed negatywnymi skutkami inflacji i kryzysu energetycznego. Silne podwyżki stóp procentowych, implementowane przez bank centralny w celu utemperowania inflacji, skutkowały pokaźnym wzrostem kosztu obsługi zadłużenia. W tym samym czasie spółki energetyczne, zwłaszcza te związane z węglem, zaczęły odnotowywać drastyczny wzrost zyskowności wskutek potężnego skoku cen surowców energetycznych. Wysokie ceny paliw i silne wzrosty wynagrodzeń skutkowały wzrostem cen żywności na światowym rynku, który to efekt został wzmocniony poprzez ograniczenia eksportowe nie tylko z Ukrainy, ale także innych państw. Wszystko to sprawiło, iż rząd zaczął dwoić się i troić, aby ulżyć obywatelom. Nie w tym absolutnie nic dziwnego. Potrzebującym należy pomagać w trudnej sytuacji.
Nowa wersja kalkulatora obligacji detalicznych
Problem w tym, że ostatnimi czasy przyjęliśmy postawę powszechnej pomocy, bez względu na fakt, czy gospodarstwo domowe napotyka trudności finansowe czy też nie. Choć inflacja wsparła dochody podatkowe, to jednocześnie rosną także wydatki. Nie chodzi tutaj tylko o wydatki związane z wojną na Ukrainie, ale także o wydatki wynikające bezpośrednio z wysokiej inflacji (różnego rodzaju indeksacje świadczeń). Innymi słowy, rząd chcąc pomagać musi znaleźć do tego finansowanie. Cel padł na spółki, w których Skarb Państwa posiada (pośrednio lub bezpośrednio) znaczące udziały – banki i spółki energetyczne. To właśnie te spółki mają ponosić koszt powszechnych wakacji kredytowych czy wypłaty tzw. dodatku węglowego. Drugi składnik to tylko jeden z elementów istotnego kosztu w postaci transformacji energetycznej.
Chciałbym od razu zaznaczyć, że wcale nie uważam, iż państwo nie powinno odgrywać znaczącej roli w zielonej transformacji. Niektórzy wskazują, że rola rządów w energetyce na przestrzeni kolejnej dekady będzie znacząca. Jednakże idea opodatkowania “nadmiernych” zysków nie jest, delikatnie mówiąc, najlepszym rozwiązaniem. Jeśli rząd nie zwraca uwagi na akcjonariuszy poszczególnych spółek, to powinien chociaż wziąć pod uwagę rolę polityki emerytalnej w całej układance. Takie działania bowiem oddziałują istotnie negatywnie na pozycję finansową takich spółek, co pośrednio przekłada się na wyniki funduszy PPK. Znowu, nie chodzi o to, aby nie pomagać – koszt wysokiej inflacji, a tym bardziej transformacji energetycznej musi zostać rozłożony możliwie równo – ale, aby robić to w zrównoważony z punktu widzenia wszystkich interesariuszy sposób.
“Superatrakcyjny program oszczędzania”
Jeśli punkt widzenia rządu nie ulegnie zmianie można podejrzewać, że zainteresowanie PPK nie ulegnie istotnemu wzrostowi, a już teraz partycypacja nie jest specjalnie wysoka – na koniec czerwca wyniosła 32,4%. Przy tym trzeba zaznaczyć, że wynik ten podbijany jest przez firmy zatrudniające ponad 250 pracowników (48,5%). W pozostałych grupach przedsiębiorstw wskaźnik nie przekracza 25%. Spadek zainteresowania byłby wielką stratą, bo sam program oceniam naprawdę pozytywnie. Rząd powinien być jednak niezwykle czujny w swoim działaniu mając na uwadze blamaż OFE, który znacząco podkopał zaufanie obywateli do oszczędzania emerytalnego.
Praktycznie o rynku obligacji – z czym mamy do czynienia?
W ostatnim wywiadzie dla Parkietu Bartosz Marczuk, wiceprezes PFR, odpowiedzialny m.in. za wdrożenie PPK, powiedział:
Mimo spadków uczestnik PPK cały czas ma na swoim rachunku średnio o 100% więcej niż do niego wpłacił. Innymi słowy jest więc to superatrakcyjny program oszczędzania. I nie ma drugiego takiego na rynku.
Jest w tym dużo racji. Niemniej uważam, że nie można promować programu wyłącznie poprzez podkreślanie roli pracodawcy i państwa jako czynnika mitygującego negatywny wpływ zachowania spółek wskutek poczynań rządu. Każdy program emerytalny musi opierać się na zaufaniu, którego w Polsce brakowało jeszcze przed uruchomieniem PPK. Bez niego strategia budowania kapitału emerytalnego w powszechny i długoterminowy sposób po prostu nie uda się. Poprawa wspomnianego zaufania nie jest procesem łatwym, ale działania rządu powinny do tego prowadzić. Solidna pozycja rynku kapitałowego jest niezbędna, aby obywatele z czasem przekonywali się do PPK. Bez tego osiągnięcie stabilnej partycypacji na poziomie 40-45% do 2025 roku, o jakiej wspomina wiceprezes PFR, może okazać się nie lada wyzwaniem.
Ujednolicenie oszczędności emerytalnych
Na koniec chciałbym wspomnieć o świetnej idei budowy Centralnej Informacji Emerytalnej (CIE), nad którą prace trwają. Dzięki temu każda osoba będzie miała wgląd do swoich całkowitych oszczędności emerytalnych, zarówno z sektora publicznego jak i prywatnego. Znajdziemy tam więc dane z kont ZUS, KRUS, OFE, IKE, IKZE, PPE i PPK. Tym samym w każdej chwili będzie możliwość sprawdzenia stanu swojego kapitału emerytalnego. Taka opcja powinna pozytywnie oddziaływać w kierunku budowania świadomości finansowej obywateli. Według Marczuka, start CIE przewidziany jest na drugi lub trzeci kwartał przyszłego roku.