Wczoraj późnym wieczorem polskiego czasu opublikowany został raport z rynku pracy Nowej Zelandii, który okazał się wręcz fenomenalny. Raport ten ma tym większe znaczenie, iż prezentowany jest kwartalnie, w przeciwieństwie do miesięcznych odczytów w takich krajach jak choćby USA, Kanada czy Australia. Największe zaskoczenie nadeszło z punktu widzenia stopy bezrobocia, która w czwartym kwartale zeszłego roku spadła z 6% aż do 5,3%. Poza tym liczba zatrudnionych wzrosła o 0,9% k/k, a inflacja płac we wszystkich sektorach wyniosła 0,4% k/k. Na pierwszy rzut oka figury te są wręcz oszałamiające, jednakże po zajrzeniu nieco głębiej w dane optymizm może nieco osłabnąć.
Zobacz: Analiza europejskich indeksów PMI
Przede wszystkim należy zauważyć, że spadek stopy bezrobocia o 0,7pp to efekt zarówno wzrostu zatrudnienia jak i spadku podaży pracy, czyli ilości osób szukających pracy. Tylko 0,3pp składa się na realny wzrost zatrudnienia, zaś pozostałe 0,4pp to kurcząca się podaż pracy. Stąd też mamy spadek stopy partycypacji pracy (liczba pracujących i szukających pracy w ogóle siły roboczej) o -0,3pp. Należy odczytywać to w ten sposób, że coraz mniejsza ilość osób szuka pracy (przez podaż pracy spada), nie zaś, że rynek pracy pogarsza się, bo de facto tak nie jest.
Ponadto warto zwrócić uwagę, że spadek stopy bezrobocia rozkłada się dość równo zarówno wśród mężczyzn jak i kobiet. Z kolei ogólna stopa bezrobocia znalazła się na najniższym poziomie od 2008 roku, co też pokazuje się nowozelandzkiego rynku pracy. Niemniej jednak odczytywanie dzisiejszego spadku stopy bezrobocia jako takiej samej wielkości wzrostu zatrudnienia jest błędnym spostrzeżeniem. Dodatkowo należy nadmienić, iż większy wzrost zatrudnienia odnotowano w niepełnym wymiarze godzin.
Na koniec spójrzmy na rozkład zmiany zatrudnienia w poszczególnych sektorach. Wbrew pozorom z poniższego wykresu możemy otrzymać pewną wskazówkę odnośnie polityki pieniężnej prowadzonej przez Rezerwę Banku Nowej Zelandii. Mianowicie spoglądając na poniższy wykres widzimy, iż głównym motorem wzrostu zatrudnienia (w ujęciu rocznym) był sektor budowlany w Auckland, co może sugerować większą aktywność w tymże rejonie. Co to ma wspólnego z polityką RBNZ?
Zobacz: Implikacje historycznego ruchu BoJ
W komunikatach Banku możemy zwykle znaleźć odniesienia do nadmiernych wzrostów cen nieruchomości właśnie w rejonie Auckland. Poniższy wykres doskonale obrazuje dywergencję miedzy cenami w Auckland a średnią ceną w całym kraju.
Tym samym rosnąca aktywność sugeruje, że popytu na nieruchomości rośnie, przez co przedsiębiorstwa budowlane zgłaszają zapotrzebowanie na siłę roboczą. Z kolei rosnąca podaż nieruchomości może ograniczyć wzrost ich cen, zważywszy na to, że decyzje zakupowane są podejmowane również w oparciu o aktualne przekonania konsumentów, istnieje ryzyko niedoboru popytu efektywnego. W takim przypadku ceny nieruchomości mogą ograniczyć wzrost, co z kolei może dać więcej przestrzeni RBNZ do cięcia stóp procentowych (malejące obawy o lokalną bańkę na rynku nieruchomości).
Z drugiej strony ryzyko to może być nieco neutralizowane poprzez wciąż duży napływ migrantów do Nowej Zelandii, którzy pracują i mają prawo stałego pobytu. Stąd też rosnące zarobki, niski koszt kredytu mogą z tego punktu widzenia zachęcać do kupna nieruchomości. Łyżką dziegciu z punktu widzenia nabywców (zwłaszcza w Auckland) w całym tym temacie mogą być relatywnie wysokie ceny zakupu.
Dolar nowozelandzki jest dzisiaj zdecydowanie najsilniejszą walutą, bagatelizując wczorajszą bardzo słabą aukcję mleka w proszku na Global Dairy Trade. Cena tony surowej masy spadła ponownie poniżej 2000$, co przełożyło się na blisko 11% przecenę w porównaniu do poprzedniej aukcji. Co więcej, w ubiegłym tygodniu Fonterra (największa spółdzielcza mleczarska w Nowej Zelandii) ścięła prognozy wypłat dla rolników do 4,15$, podczas gdy próg rentowności produkcji to obecnie 5,4$ za kilogram (według szacunku DairyNZ), co też oznacza straty dla producentów w świetle wciąż słabego popytu ze strony Chin i silnej europejskiej podaży.
Zobacz (ENG): The RBA stayed put, the AUD tumbled
Podsumowując, wczorajsze dane dały na pewno chwilę wytchnienia, jednak zestawiając to z wciąż ponurą perspektywą cen mleka oraz z tym, że Nowej Zelandii potrzebny jest niski kurs NZD w celu konkurencyjności eksportu nie należy oczekiwać, że aprecjacja widoczna choćby na NZDUSD będzie trwała. Kluczowe w tym kontekście będą kolejne dane makro oraz fundamentalne dane odnośnie rynku mleka.