Sądzę, że tak – zatem temat wyczerpany. Krótkie pytanie, krótka odpowiedź. Wracając jednak do tematu, podczas wczorajszej sesji notowania kruszcu zanotowały najlepszą sesję od czterech tygodni w miarę umiarkowanej korekty na rynku amerykańskiego dolara. Odbijały również inne metale jak pallad czy platyna.
Zobacz: Rynek nie boi się Trumpa. Złoto w opałach a minutki FED
Na poniedziałkowej sesji indeks dolara mierzony przez agencję Bloomberga osunął się ze swojego 10-letniego maksimum, co korespondowało z obniżeniem się rentowności tamtejszego długu. Taki przebieg spraw sprzyjał walutom surowcowym, poprzez wzrost cen surowców. Odbiło między innymi złoto, które znajduje się już poniżej poziomu 30 na oscylatorze RSI – wskaźnik, który obrazuje, czy dane aktywa są wyprzedane czy wykupione – sugerują piętrzącą się presję wzrostową.
Od strony technicznej dostrzegamy nie tylko wyprzedanie. Ponadto widać, iż wczorajsza sesja przyczyniła się do pojawienia formacji przypominającej gwiazdę poranną, co może pomóc bykom. Poza tym dotarliśmy do ważnego wsparcia w postaci zniesienia 61,8% zniesienia Fibonacciego, ruchu wzrostowego mierzonego od końcówki zeszłego roku. Najbliższymi celami są okolice 1210$ oraz jeszcze poważniejszy 1250$.
Sprawdź: Analiza rynku USDJPY. Dobry zwiastun inflacyjny i problem BoJ
Notowania żółtego metalu zostały mocno poturbowane z racji nieoczekiwanego zwycięstwa Trumpa, które z kolei wywarło prawdziwą furię na rynku długu, przyczyniając się do skokowego wzrostu rynkowych oczekiwań inflacyjnych. Z drugiej jednak strony sugerowałem, że ruch ten może być wyolbrzymiony, niedopasowany do faktycznej sytuacji w gospodarce. Tak czy inaczej dolar dostał świeżego paliwa do wzrostów, gdyż luźniejsza polityka fiskalna zmusza FED do szybszego podnoszenia stóp, by nie przestrzelić zbyt mocno celu inflacyjnego (oczywiście pod warunkiem realizacji mocno populistycznych propozycji nowej głowy państwa za oceanem).
Jak spojrzymy na wykres możemy zauważyć, że obecna przecena złota jest nieco przesadzona w porównaniu do tego, gdzie wzrosły realne stopy procentowe (póki co jednak wciąż nie znamy wskaźnika PCE za październik oraz wszystkich odczytów za bieżący miesiąc). Gdyby w kolejnym miesiącu okazało się, że inflacja przyspieszyła w listopadzie jeszcze bardziej, wówczas wzrost realnych stóp będzie jeszcze mniejszy, co potencjalnie powinno pomóc notowaniom złota.
Z drugiej strony warto podkreślić, że w ubiegłym tygodniu inwestorzy wyprzedawali kruszec za pomocą produktów ETF (exchange-traded funds) w najwyższym tempie od trzech lat. Całkowita ekspozycja stopniała do zeszłego piątku o 39,2 tony do najniższego pułapu od czerwca. Niemniej jednak uważam, że efekt ten (podobnie jak pogrom na rynku długu) zostały nieco przesadzone. Stąd pod tym kątem dostrzegam obecnie potencjał wzrostowy na złocie, nawet mając na uwadze lepsze dane z rynku pracy, jakie zapewne poznamy w najbliższy piątek.