Dzisiejszy dzień upływał pod dyktando napływających informacji z Doha, gdzie dwaj najwięksi producenci ropy na świecie, mianowicie Rosja i Arabia Saudyjska dołączyły do Wenezueli i Kataru w porozumieniu odnośnie zamrożenia poziomu wydobycia ropy w celu ożywienia cen.
Zobacz: Inwestuj bez ryzyka. Otwórz konto i odbierz 30$ na start
Ceny ropy rosły już od wczoraj na fali plotek o możliwym cięciu produkcji. Podobnie miała się sprawa podczas sesji azjatyckiej, niemniej wszystko runęło w godzinach porannych, kiedy poznaliśmy nowe wiadomości ze stolicy Kataru. Dlaczego jednak zamrożenie produkcji jest odczytywane jako negatywne dla cen surowca?
Rosja i Arabia Saudyjska zgodziły się bowiem, że poziom produkcji będzie zamrożony z dnia 11 stycznia, kiedy to rosyjskie wydobycie było rekordowo wysokie. Tym samym, z jednej strony dostajemy zapewnienie, że poziom produkcji z tychże krajów nie wzrośnie co najmniej przez 3 miesiące (tyle bowiem czasu ma potrzebować OPEC na zrozumienie rynkowej reakcji i pozostawienie trochę czasu w celu spadku zapasów, dopiero wówczas będą mogli rozważyć cięcie dostaw surowca), zaś z drugiej strony na tę chwilę wciąż nie można myśleć o trwałym ograniczenia produkcji.
Niemniej należy zauważyć, że jest pomimo tego, iż porozumienie to jest wstępne oraz nie włącza Iranu, który jak mówi “nie zrezygnuje ze swojego udziału rynkowego”, jest to pierwsza istotna współpraca między państwami spoza OPEC oraz samym kartelem od 15 lat. Ponadto potencjalne nadzieje dają słowa ze strony władz Arabii, która otwarcie mówi, że drzwi do dalszych działań są otwarte.
Zobacz także: Plotka goni plotkę. OPEC zetnie wydobycie?
Jednakże Arabia zdaje sobie sprawę, że dzisiejszy krok jest początkiem procesu, które może wymagać kolejnych kroków w celu stabilizacji i poprawy rynku ropy naftowej, mówił w dniu dzisiejszym saudyjski minister ds.ropy w Doha. Stąd widać, że Arabia wykazuje coraz większą elastyczność odnośne próby ograniczenia produkcji i zapobiegnięcia dalszego spadku rezerw walutowych. Dodatkowo bycze z punktu widzenia rynku ropy wydają się słowa Iraku, który jest gotowy dołączyć do Arabii Saudyjskiej w zamrożenie produkcji lub nawet jej cięciu, jeśli inni producenci zobowiążą się do tego samego. Podobnego zdania jest Kuwejt, który jest trzecim producentem surowca w ramach OPEC. Tamtejszy minister finansów i rynku ropy powiedział dzisiaj, że umowa z Doha pomoże rynkowi surowca i stabilności cen. Również Rosjanie wyrazili aprobatę za ograniczeniem produkcji, warunek jest zawsze ten sam “ograniczymy, ale wszyscy po równo”.
Zobacz także: Czy czeka nas hossa na złocie?
Warto wspomnieć jeszcze o samej Wenezueli, która zalicza się do jednego z najbardziej cierpiących państw z powodu ostatniego spadku cen ropy. Udział wenezuelskiego eksportu jest tak duży, że coraz głośniej mówi się o możliwym bankructwie tego kraju. Warto powiedzieć, że Wenezuela już od kilku miesięcy starała się pozyskać poparcie Rosji i krajów OPEC odnośnie cięcia produkcji. Obawy w kwestii przyszłości tego państwa są odzwierciedlane przez szybujące stawki kontraktów CDS (Contract Default Swap), czyli instrumentu dającego możliwość zabezpieczenia się przed niewypłacalnością dłużnika. Do tej pory Saudyjczycy sprzeciwiali się jakimkolwiek cięciom produkcji w celu podbicia cen, która znajduje się już na 12-letnim minimum, argumentując to możliwością utraty udziału rynkowego. Oczywiście inaczej byłoby, gdyby inni producenci również przystali na tego typu plan. Zaś saudyjski minister ds. ropy rzekł dzisiaj, iż celem Arabii nie jest redukcja podaży surowca, zaś ograniczenie zmienności cen i zdobycie popytu na surowiec.