Dzisiejsze dane o chińskim PKB zostały odebrane przez uczestników rynku zdecydowanie pozytywnie. Pomimo dość mieszanych figur z tendencją w kierunku negatywnym, chińskie indeksy odnotowały solidne wzrosty, a dobre nastroje rozlewają się na europejskie indeksy i amerykańskie kontrakty terminowe. W ujęciu rocznym PKB za 2015 rok wyniósł według chińskich danych 6,9%, co jest najwolniejszym tempem wzrostu od co najmniej 1990 roku. Niemniej jednak poziom ten jest niemalże zgodny z założeniem władz na poziomie 7%. Z kolei wartość produktu krajowego brutto za czwarty kwartał (ujęcie roczne) wyniósł 6,8%, co było zgodne z rynkowymi oczekiwaniami.
Zobacz: Inwestuj bez ryzyka. Otwórz konto i odbierz 30$ na start
O ile na pierwszy rzut oka dane nie są mocno rozczarowujące, to przyjrzenie się szczegółom nieco zmienia ten pogląd. Przede wszystkim warto rzucić okiem na deflator PKB (iloraz nominalnego i realnego produktu). Ten, jak widać na poniższym wykresie, znajduje się już blisko poziomów z okresu recesji w roku 2009. Pokazuje to, iż począwszy od 2012 roku tempo dynami cen wszystkich dóbr i usług zaliczanych do PKB zdecydowanie spada. Poprzedni rok z kolei był pierwszym od czasu ostatniego kryzysu finansowego, który skutkował ujemnym deflatorem, obrazuje to de facto szeroko rozumianą deflację wytwarzanych dóbr i usług w Państwie Środka.
Z kolei, jeśli chodzi o temat problemu potencjalnej deflacji w Chinach i jej reperkusji na rynki światowe, temat ten poruszałem ostatnimi czasy dość obszernie, przy okazji tematów związanych z dewaluacją chińskiego renminbi. Poza tym na uwagę zasługują również dane dotyczące produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej. Pomimo ostatniego wzrostu bilansu handlowego, tempo produkcji krajowej, a co za tym idzie potencjalny wzrost importu (wyrobów przemysłowych) pozostaje słabe i kurczy się niemalże z miesiąca na miesiąc od dobrych kilku lat. Spada również sprzedaż detaliczna, zatem wewnętrzny popyt konsumencki nie jest silny, co też zapewne niezmiernie martwi światowych producentów słynnych marek, które gro swoich produktów eksportują do Chin.
Dodatkowo nie należy zapominać o próbach przebalansowania chińskiego wzrostu właśnie w kierunku chińskiego konsumenta, który miał się stać głównym motorem napędowym krajowej produkcji (udział konsumpcji PKB ma/miał się sukcesywnie zwiększać, odciążając presję na eksporcie netto, który do tej pory był głównym czynnikiem wzrostu PKB w Chinach). Stąd też na dzień dzisiejszy problem ten pozostaje i nie wydaje się, żeby w najbliższym czasie coś się miało zmienić. Do tego potrzebne byłyby zdecydowane reformy strukturalne, do których rządząca Komunistyczna Partia Chin wydaje się nie kwapić.
Zobacz: Problem inflacji w Japonii. Widmo deflacji wciąż żywe
Jak rynek dolara australijskiego zareagował na dane? Krótko mówiąc pozytywnie, niemniej była to raczej radość przez łzy, gdyż wzrost wartości AUD po publikacji chińskich danych pokazuje jak bardzo negatywne są oczekiwania rynkowe. Fakt, że dewaluacja juana w ostatnich dniach została zawieszona nie zmienia prognozy, iż najprawdopodobniej ruch ten będzie wznowiony w niedalekiej przyszłości. Rynek o tym dobrze wie i dopóki topór ten będzie wciąż ciążył, nie należy oczekiwać większej poprawy sentymentu. Niemniej jednak krótkoterminowo AUDUSD jest mocno wyprzedany, zatem potencjalne korekty wzrostowe jak najbardziej mogą występować.
Jednakże z drugiej strony można przypuszczać, że ruchy te będą wykorzystywane przez inwestorów do zajmowania kolejnych, świeżych pozycji krótkich. Obecnie, techniczny obraz zdaje się kreować takową okazję w rejonie 0,6950. Jednak, dopóki nie zobaczymy jasnej formacji podażowej, dopóty wchodzenie w shorty może być nieco ryzykowne i narażone na kontynuację short squeeze.
Pewien potencjał do odbicia kurs AUD, który wraz z początkiem roku tąpnął, podobnie jak chińskie indeksu zdaje się ukazywać cena rudy żelaza. Co prawda korelacja między oboma instrumentami nie jest dokładnie taka sama, a kurs rudy reaguje często z opóźnieniem na deprecjację AUD, to dywergencja jest na tyle duża, iż jej domknięcie może wymagać również zwyżki na rynku Aussie’go.
Również stawki na rynki pieniężnym wskazują na możliwość odbicia kursu analizowanej pary, co przestrzeń ta nie jest jakaś oszałamiająca. Jednak w tym miejscu należy zaznaczyć, iż za taki ruch (wzrost spreadu stawek FRA dla obydwu walut na stopę procentową) to efekt przede wszystkim tonących wartości rynkowych stóp dla amerykańskiego dolara wraz z początkiem nowego roku. Aktualnie stawki 6×9 jak i 9×12 wskazują na wartość sprawiedliwą w rejonie 0,70. Sytuacja ta w ostatnim czasie postępuje, gdyż dane makro również nie zadowalają (nie licząc ostatniego raportu z rynku pracy). W miniony piątek zarówno sprzedaż detaliczna jak i produkcja przemysłowa rozczarowały, co rzuca się na siłę amerykańskiego konsumenta, zwłaszcza, że dane te były za grudzień (okres świąt).
Ponadto warto zauważyć, że w ostatnim czasie wzrosło wyraźnie prawdopodobieństwo cięcia stóp procentowych przez Bank Australii (obecnie główna stopa znajduje się na poziomie 2%). Podsumowując, krótkoterminowo nie można wykluczyć odbicia, jednakże perspektywa na najbliższe miesiące pozostaje zdecydowanie niedźwiedzia. Spadki powinny zostać wsparte, jak tylko dane z USA zaczną się poprawiać (założenie), co wesprze oczekiwania co do kolejnych podwyżek stóp. Warto również dodać, że względem projekcji FED (oczekiwane cztery podwyżki w tym roku) wycena rynkowa wypada bardzo blado. Obecnie kontrakty FRA wyceniają w pełni tylko jedną podwyżkę do końca roku, co też daje przestrzeń do odbudowania tychże oczekiwań.