Bieżący tydzień na rynku walutowym przyniesie nam publikację z amerykańskiego rynku pracy, która w świetle ostatnich komentarzy Janet Yellen (dzisiaj popołudniu będzie miało miejsce pierwsze jej wystąpienie od momentu marcowego posiedzenia) podczas konferencji prasowej przy okazji posiedzenia FED może okazać się decydującą o potencjalnej zmianie w polityce pieniężnej podczas kwietniowego posiedzenia FOMC.
Na wstępie należy podkreślić, że szefowa największego na świecie banku centralnego podkreślała przed kilkoma tygodniami, że mimo istotnej poprawy (cały czas postępującej) wciąż dostrzega ona sporą przestrzeń do spadku stopy bezrobocia w kierunku naturalnego. Poza tym wyraziła spore rozczarowanie dynamiką płac (podczas ostatniej publikacji wielkość ta w ujęciu rocznym spadła z 2,5% do 2,2%), warunkując pośrednio możliwość podwyżek stóp procentowych od tego czynnika. Stąd też biorąc pod uwagę postrzeganie inwestorów w przypadku piątkowych danych najbardziej powinny liczyć się dane dotyczące dynamiki płac, nie zaś samej zmiany zatrudnienia, która… może rozczarować.
Zobacz także: Inwestuj bez ryzyka. Otwórz konto i odbierz 30$ na start
Po pierwsze z punktu widzenia sezonowości marzec był najgorszym miesiącem dla rynku pracy w ciągu ostatnich ośmiu lat. Za każdym razem w tym okresie odczyty plasowały się poniżej szacowanej wartości. Średnie przeszacowanie realnych wartości przez medianę prognoz Bloomberga wyniosło 53 tys. od 2008 roku. Stąd też rzuca to długi cień na piątkowe dane, wymuszając niejako dodatkową czujność na inwestorach.
Jak widać na powyższym wykresie tylko raz wartość realnego odczytu była wyższa od szacowanej wartości. W pozostałych przypadkach odnotowywaliśmy czasami niewielkie, a czasami potężne odchylenia. Warto dodać, że aktualnie mediana prognoz wskazuje na odczyt NFP na poziomie 205 tys. (z kolei zasięg prognoz waha się między 145 a 235 tys.), a więc wcale nie mało, dając potencjalne spore pole do rozczarowania.
Zobacz także: Inwestorzy wciąż oczekują luzowania polityki ze strony BoJ
Z kolei cofając się jeszcze dalej w przeszłość dostrzeżemy fakt, że od początku nowego millenium odsetek odczytów NFP poniżej oczekiwań wynosi aż 67%, średnio odczyt realny nie doszacowywał mediany o 69 tys. Największe chybienie miało miejsce w 2001 roku, kiedy wartość NFP wyniosła 119 tys. mniej aniżeli zakładali to ankietowani przez Bloomberga ekonomiści.
Drugim czynnikiem zwiastującym możliwy niższy odczyt NFP są zyski przedsiębiorstw, a właściwie ich brak. Publikacja ta została pokazana przy okazji piątkowych danych dotyczących amerykańskiego PKB, który skądinąd na pierwszy rzut oka wypadł bardzo pozytywnie notując ostatecznie wzrost w ostatnim kwartale 2015 roku na poziomie 1,4% (poprzednie odczyty wskazywały na pułap 1%). Poza tym jasnym punktem raportu był wydatki konsumentów, które wzrosły bardziej niż w przypadku poprzedniego odczytu.
Zobacz także: Monitor rynku surowcowego (29.03.2016)
Niemniej jednak zgłębiając się w dane możemy dostrzec pewną niepokojąca dywergencję. Mianowicie w czwartym kwartale zyski przedsiębiorstw stopniały aż o 11,5% r/r, co jest największym spadkiem od okresu kryzysu finansowego w 2008 roku, kiedy to odnotowano wartość -31%. Biorąc pod rozważanie cały 2015 roku dochody przed opodatkowaniem spadły 3,1%. Oznacza to najsłabszy rezultat w ciągu ostatnich siedmiu lat.
Przypatrując się powyższej zależności dostrzegamy kłującą w oczy korelację między oboma wskaźnikami. W przeszłości spadek dochodów firm najczęściej pociągał za sobą również redukcję w zatrudnieniu. Mechanizm tego procesu zaczyna się od zmniejszania liczby przepracowanych godzin w celu obniżki kosztów produkcji, niemniej kiedy to nie pomaga, a produktywność wciąż spada (czynnik ten doskonale został uwypuklony przy okazji ostatniej szczegółowej analizy cyklu monetarnego w USA) managerowie zmuszeni są do cięcia zatrudnienia. Poza tym taki układ dla rynku akcji może oznaczać możliwość kreacji bańki spekulacyjnej, jeśli ceny akcji nie dostosowują się do realnych kondycji finansowych przedsiębiorstw.
Z drugiej jednak strony należy brać pod uwagę, że tak duży spadek zysków firm w czwartym kwartale podyktowany był po części karą nałożoną na koncern paliwowy BP odnośnie do wycieku ropy do zatoki meksykańskiej w 2010 roku. Wysokość kary opiewała na 20,8 mld USD, a jaj rozliczenie nastąpiło właśnie w ostatnich miesiącach, ważąc przy tym istotnie na cały obraz dochodów. Odejmując ten czynnik zyski firm spadły o 7,6%. Jest to rzecz jasna wciąż bardzo kiepski wynik, jednak dużo lepszy niż pierwotni wskazywany 11,5%.
Zobacz także: Co pokazał lutowy raport z rynku pracy USA?
Poza tym spadku dochodów skoncentrowały się głównie na sektorze paliwowym i górniczym, gdzie zyski firm tąpnęły o ponad 75% w całym 2015 roku. Było to oczywiście konsekwencję lawiny w cenach surowców energetycznych. Dodając ten czynnik sytuacja nie wygląda już tak źle, stąd nie można jednoznacznie powiedzieć, że powyższa dywergencja zostanie domknięta poprzez spadek liczy zatrudnionych (biała linia), gdyż prawdopodobnym jest odbicie zysków firm, któremu może pomóc ostatni wzrost cen surowców.
Jasnym jest, że większe zyski firm są motorem napędowym wzrostu gospodarczego, lecz przyglądając się danym opublikowanym w piątek możemy śmiało stwierdzić, że ogromny udział w spadku dochodów pochodził z rynku ropy. Ponadto wciąż należy pamiętać, że okresie tym kurs dolara utrzymywał się na bardzo wysokim poziomie, co także utrudniało wzrost dochodowości firm eksportujących swoje produkty za granicę. Z drugiej strony coraz mniejszy zastój na rynku pracy powinien stanowić pewną przeszkodę w szybkim wzroście dochodowości przedsiębiorstw, gdyż implikować to powinna wyższe wynagrodzenia, a co za tym idzie możliwe niższą produktywność.
Zobacz także: Rekordowy eksport kukurydzy z Brazylii
W świetle dzisiejszego wystąpienia Yellen warto dodać, że ostatnie komentarze oficjeli FED (Williams, Bullard, Harker, Lockhart) były zdecydowanie jastrzębie, co skutkowało wzrostem implikowanego – na podstawie kontraktów terminowych na stopę funduszy federalnych – prawdopodobieństwa podwyżki stóp w kwietniu do 11,5%. To samo prawdopodobieństwo na czerwiec wynosi obecnie 34,6%. Stąd głos szefowej FED może być postrzegany jako jeden z dających najbardziej obiektywny obraz na kwietniowe posiedzenie.