Chwalić czy ganić: jak to jest z tą ekspansją fiskalną?

wpis w: Bez kategorii | 0

Ogłoszone w ostatnim czasie zmiany podatkowe są kolejnym krokiem w kierunku stymulacji dochodów gospodarstw domowych oraz przedsiębiorstw. O ile część proponowanych zmian wydaje się sensowna w dłuższym okresie, to moment ich wprowadzenia nie jest najlepszy. Polska gospodarka jest w dalszym ciągu mocno rozgrzana, co będzie prowadzić do pogłębienia się nierówności wewnętrznych jak i zewnętrznych. Tym samym, ostatnią rzeczą jaką teraz potrzebujemy to ekspansja fiskalna.

Dobre zmiany w niekorzystnym czasie

Wśród propozycji, mających na celu naprawę systemu podatkowego po wprowadzeniu Polskiego Ładu, znajdziemy między innymi:

  • obniżenie stawki PIT do 12% z 17% dla podatników rozliczających się według skali podatkowej,
  • wyłączenie składki zdrowotnej z podstawy opodatkowania dla podatników będących na podatku liniowym (z limitem do 8,7 tys. zł), ryczałcie (z limitem do 50% zapłaconych składek zdrowotnych) i karcie podatkowej (z limitem do 19% zapłaconych składek zdrowotnych),
  • likwidację ulgi dla klasy średniej, która sama w sobie była dziwnym tworem wynikających z błędnie przygotowanego Polskiego Ładu, a doprowadziła do jeszcze większego chaosu,
  • możliwość skorzystania z ulgi na dziecko w przypadku, gdy zarobki dziecka nie przekroczą 16 061,28 zł (obecnie 3 089 zł).

Co do zasady, obniżkę podatku PIT w pierwszym progu podatkowym należy oceniać pozytywnie. Zmniejsza ona bowiem klin podatkowo-składkowy, co oznacza mniejszą partycypację pracownika i pracodawcy w koszcie pracy. W dłuższym okresie powinno to oddziaływać w stronę wzrostu aktywności zawodowej, która nad Wisłą pozostaje względnie niska. Dużym plusem jest również likwidacja bardzo skomplikowanej ulgi dla klasy średniej, która na początku roku wprowadziła ogromny chaos przy naliczaniu wynagrodzeń w niektórych branżach. Dobrą decyzją, która także powinna działać w kierunku aktywizacji zawodowej osób jeszcze uczących się, jest także wzrost limitu zarobków dziecka, które objęte jest ulgą przez rozliczającego zeznanie podatkowe rodzica.

Skorzystaj z kalkulatora obligacji detalicznych!

Mniej optymistycznie należy moim zdaniem podejść do ponownej próby faworyzowania jednoosobowych działalności gospodarczych względem umów o pracę. Zróżnicowanie podatkowe między obiema formami świadczenia pracy doprowadziło w ostatnich latach do swego rodzaju patologii na rynku pracy. W konsekwencji, osoby będące na umowie o pracy i niemogące świadczyć usług w ramach działalności jednoosobowej znalazły się na gorszej pozycji. Niemniej należy przyznać, że proponowana zmiana w tym zakresie nie jest powrotem do stanu sprzed Polskiego Ładu.

Kierunek wydatków źle obrany

Problem w tym, że zmiany te przychodzą w mało sprzyjających warunkach wysokiej inflacji. Według OSR projektu ustawy, łączny koszt dla sektora finansów publicznych w tym roku to 6,8 mld zł, a w roku kolejnym 23,8 mld zł. Średnioroczny koszt to zatem ok. 15 mld zł, czyli 0,6% PKB. To faktyczny strumień pieniądza, jaki popłynie do gospodarstw domowych i firm w formie ekspansji fiskalnej. To wszystko w momencie, kiedy oczekiwana inflacja ma być jedną z najwyższych w historii. Rząd postuluje, iż obniżenie podatków ma pomóc w walce z tym problemem. Niemniej skutek w najbliższym czasie może być zupełnie inny.

Projekt ustawy kompletnie nie adresuje problemu wysokiego obciążenia kosztami życia (żywność, energia) osób zarabiających minimalne wynagrodzenie, co powinno być teraz priorytetem rządu. Jednocześnie propozycja ta zwiększa dochody osób o względnie wyższych zarobkach, co będzie dodatkowo stymulować popyt krajowy i zewnętrzny. W obydwu przypadkach skutek tego nie będzie korzystny. Nadmierny popyt krajowy podbije inflację. Z kolei wzrost importu oddziaływać będzie w kierunku pogorszenia salda obrotów bieżących.

Koszty nierówności gospodarczych

Pierwszy problem będzie musiał zostać zaadresowany wyższymi stopami procentowymi. Ekspansja fiskalna powoduje wzrost deficytu budżetowego (rozumianego tutaj jako sektor finansów publicznych), co z definicji jest inflacjogenne. Ponadto, ilość uchodźców z Ukrainy, jaka wjechała do Polski, także będzie oddziaływać w stronę podwyższonego popytu krajowego. Jednocześnie w krótkim okresie osoby te nie będą działać w kierunku zwiększania podaży dobór i usług, co tym bardziej wzmocni wpływ na inflację. Tym samym ekspansja fiskalna w takim środowisku może w większym stopniu odłożyć się w cenach, aniżeli realnym wzroście gospodarczym.

Niekorzystny rozkład ryzyk dla polskiej inflacji

Drugi problem z kolei będzie musiał zostać rozwiązany deprecjacją złotego wobec walut obcych. W wyniku wzrostu dochodów społeczeństwa, naturalną koleją rzeczy będzie wzrost importu, który będzie przyczyniał się do pogłębienia deficytu na

rachunku obrotów bieżących
0
Rachunek bieżący jest częścią bilansu płatniczego państwa, a więc podsumowania wydatków i dochodów na poziomie krajowym. Największą składową rachunku bieżącego jest handel towarami oraz usługami.x
. Tymczasem saldo rachunku bieżącego i tak w ostatnich miesiącach zauważalnie spadło, głównie na skutek wysokich cen importowanych surowców. To wszystko sprawia, że Polska zaczyna coraz bardziej przypominać typową gospodarkę wschodzącą – wysoka inflacja oraz deficyt na rachunku obrotów bieżących. To niebezpieczna mieszanka, której utrzymanie może prowadzić do osłabianie się krajowej waluty.

To nie koniec hojności rządu

Przy tym wszystkim nie należy zapominać, iż wyżej opisywane propozycje nie są jedynymi jakie zostały wcielone w życie w tym roku. Z samej tylko pierwotnej wersji Polskiego Ładu mówimy o kwocie przekraczającej 16 mld zł. Do tego doliczyć należy koszt tarczy antyinflacyjnej, wypłaty 14 emerytury oraz nadwyżkowej waloryzacji rent i emerytur. Agregując powyższe wydatki oszacować możemy łączny koszt na poziomie blisko 72 mld zł, co jest ekwiwalentem 2,8% PKB. Co więcej, kwota ta nie jest z pewnością ostateczna. Premier zapowiedział wydłużenie działania tarczy antyinflacyjnej, co skutkować będzie kolejnymi miliardami po stronie wydatkowej. To bardzo duży pakiet fiskalny, nawet na kryzysowe czasy. Tymczasem obecne środowisko makroekonomiczne z pewnością kryzysowe nie jest. W takim przypadku hojna ekspansja fiskalna musi prowadzić do negatywnych skutków ubocznych.

Rynek ewidentnie zaczyna przygotowywać grunt pod taki scenariusz. Mianowicie, kontrakty terminowe na 3-miesięczny WIBOR już teraz implikują poziom powyżej 6% w trakcie najbliższego roku. W kolejnych latach zaś rynkowa stopa widziana jest tylko nieznacznie poniżej tego pułapu. Jeśli ekspansja fiskalna będzie kontynuowana (fiskalizacja inflacji), wówczas prowadzić to będzie do jeszcze wyższych stóp procentowych celem obniżenia rosnącej inflacji. Jednocześnie polska waluta znalazłaby się najpewniej pod jeszcze większą presją z uwagi na rosnącą premię fiskalną. Wpadamy tutaj w pewien rodzaj błędnego koła, którego brak zatrzymania może kierować na turecki szlak.

Wydatki na uchodźców to inwestycja

W tym miejscu chciałbym odnieść się również do wydatków na obronność oraz tych związanych z osiedleniem w Polsce uchodźców wojennych z Ukrainy. Obydwie pozycje będą oddziaływać w krótkim okresie negatywnie na sektor finansów publicznych. Jednak ich wpływ z punktu widzenia inflacji nie powinien być znaczący. Wydatki na obronność charakteryzują się niskim mnożnikiem fiskalnym. To z kolei implikuje raczej umiarkowany ich inflacyjny charakter. Z kolei wydatki związane z uchodźcami przynajmniej w części można potraktować jako inwestycję (te osoby, które zostaną w Polsce na stałe). Poza tym, część tychże wydatków zostanie pokryta na poziomie budżetu unijnego.

Fiskalizacja neutralizuje działania NBP

Dotychczas NBP podwyższył efektywnie stopy procentowe o 4,5 pkt. proc. Na podstawie modelu NBP z 2019 roku można szacować, iż dotychczasowa skala zacieśniania polityki pieniężnej mogła przyczynić się do spowolnienia nominalnego PKB o ok. 2,4 pkt. proc. Tym samym możliwe, że do tej pory restrykcyjna polityka pieniężna tylko neutralizowała ekspansję fiskalną. Przy 3-miesięcznej stawce WIBOR równej 6%, możemy mówić o wpływie na nominalny PKB przewyższającym 3 pkt. proc. To wartość tylko nieco większa niż dotychczasowa stymulacja fiskalna. Jest to z pewnością istotny czynnik ryzyka w stronę ostrzejszego cyklu zacieśniania polityki pieniężnej.

Rząd skutecznie przeszkadza NBP, zapłacimy za to wszyscy

Należy zrozumieć, że kluczem do obniżenia inflacji jest przede wszystkim zatrzymanie jej fiskalizacji. Co z tego, że wyższe stopy procentowe i inflacja sama w sobie ściągają nadmiar pieniądza od gospodarstw domowych i firm, kiedy jednocześnie rząd z powrotem transferuje te środki do sektora przedsiębiorstw i osób fizycznych. Abstrahując od polityki, celem rządu w obecnym czasie powinna być przede wszystkim ochrona osób najbardziej dotkniętych skutkami wysokiej inflacji, nie zaś szeroka ekspansja fiskalna. Problem w tym, że w rzeczywistych rozważaniach ekonomicznych bardzo ciężko od polityki abstrahować.

5 6 Głosy
Article Rating
Powiadom mnie
guest
0 komentarzy
Opinie w tekście
Pokaż wszystkie komentarze